~ Modlitwa, co
miłością ~
Szedłem za myślą, co snując się
otulała Ciebie jak mgła
rankiem nad Sanem
i nią gładziłem Twój zapach
wnikając,
przenikałem Ciebie
Dreszcz ostry jak rozprysk szkła
ogarnął nagość splątanych ciał
w słodyczy słonego potu
szalałem, by zwariować
upojony Tobą, jak butelką wódki
codziennie rano budziłem się
z bólem właściwym,
a tak i tylko
Ty utkałaś tę pajęczynę niewidzialną,
mocną
i jeszcze raz gwałtownie pochwyciłem Cię
i szarpnąłem, by wtulić się głęboko
poza rzeczywistość, i...,
i cichutko jak księżyc, co
wieczorem
swym blaskiem siada na dachach,
jak płatki śniegu, co tańczą leniwie
w świetle latarni,
jak muzyka świeżej trawy wiosną
jak miłość, co modlitwą...
Andrzej
Brzezina Winiarski
|