Jak
wesoły milion
drobnych wilgnych
muszek,
Jakby z worków
szarych mokry, mżący
maczek,
Sypie się i skacze
dżdżu wodnisty
puszek,
Rośny pył
jesienny, siwy kapuśniaczek.
Słabe
to, maleńkie, ledwo
samo kropi,
Nawet w blachy bębnić
nie potrafi jeszcze,
Ot, młodziutki
deszczyk, fruwające
kropki,
Co by strasznie
chciały być dorosłym
deszczem.
Chciałyby
ulewą lunąć w
gromkiej burzy,
Miasto siec na ukos
chlustającą chłostą,
W rynnach się
rozpluskać, rozlać
się w kałuży,
Szyby dziobać łzawą
i zawiłą ospą...
Tak
to sobie marzy
kapanina biedna,
Sił ostatkiem pusząc
się w ostatnim
deszczu...
Lecz cóż? Spójrz:
na drucie jeździ
kropla jedna
Już ją wróbel
strząsnął. Już
po całym deszczu.
Julian
Tuwim
|