~
Smok ~
Na
Wawelu,
proszę
pana
Mieszkał
smok,
co
zawsze
z
rana
Zjadał
prosię
lub
barana.
Przy
obiedzie
smok
połykał
cztery
kury
lub
indyka
nadto
krowę
albo
byka.
Nagle
raz,
przy
Wielkim
Piątku
Krzyknął
Coś
tu
nie
w
porządku
!
Poczuł
wielki
ból
w
żołądku.
Potem
spuchła
mu
wątroba,
dwa
migdały,
płuca
oba
Jak
choroba,
to
choroba
!
Smok
pomyślał,
proszę,
proszę.
Nie
mam
zdrowia
za
dwa
grosze
Czas
już
zostać
mi
jaroszem.
I
smok
biedny
od
tej
pory
By
oczyścić
krew
i
pory,
jadał
marchew,
jadał
pory,
groch,
selery
i
kapustę
Wszystko
z
wody
i
nietłuste,
żeby
kiszki
były
puste.
Tak
za
roczkiem
mijał
roczek
Smok
nasz
stał
się
jak
wymoczek
Wprost
nie
smok,
lecz
zwykły
smoczek.
Odtąd
każda
mądra
niania
Dziecku
daje
go
do
ssania.
Jan
Brzechwa
|