~ Kot i Mysz ~

Ustaliła rada myszy,
Że kot się za bardzo byczy.

Brzuch mu rośnie od lenistwa –
Powiedziała pierwsza myszka.
Robi się jak piłka grubas –
Powiedziała myszka druga.
Jakiś dziwny – rzekła trzecia –
Wcale za mną nie poleciał.

Właśnie! Właśnie! – inne myszy
Wtórowały w chwilach ciszy.

Leży tylko, śpi i mruczy,
Obowiązek swój porzucił.
Zamiast gonić nas po domu,
Gdy idziemy po kryjomu,
By w lodówce pobuszować,
On w poduszkę głowę chowa!

Zdrada, zdrada! – głosów chórek
Przelał się przez mysią dziurę.

Nie to że nam to przeszkadza,
Ale chyba ciut przesadza.
Mało nas stąd nie wykurzył,
Teraz tylko oczy mruży.
Ziewa tylko, się przeciąga.
Wcale na nas nie wygląda.

Nigdy nie spał o tej porze…
Coś tu nie gra… Chory może?

Na te słowa niema cisza
Wnet rozeszła się po myszach
A z tą ciszą myszy w grupkach
Się rozeszły po chałupkach.
Każda w norze się zamknęła
I się skończył kota temat.

Może poszedł by ktoś spytać,
Jak się kociak czuje dzisiaj…?


Lecz nie było odpowiedzi.
Mała myszka sama siedzi.
I tak sobie myśli patrząc,
Czy już kociak może zasnął.
Bo by poszła go spytała….
Lecz jest przy nim taka mała…

A jak cos mu jednak jest
I się biedak czuje źle…?

Krzywdy nigdy mi nie zrobił,
Tylko nieźle mnie pogonił.
Strachu było, serca łomot,
Ale ciągle jestem sobą.
Mam ogonek, łapki, uszy.
Kot ich nigdy nie naruszył.

A dziś nawet się nie ruszył…
Nie zadrgały kocie uszy…

Wstała, pierwszy krok zrobiła.
Łepek z norki wychyliła.
Serce bije, nawet wali,
Ale myszka idzie dalej.
Coraz bliżej jest koszyka,
By o zdrowie kota spytać.

Jeszcze tylko kroki dwa –
Będzie z kotem twarzą w twarz!

Podskoczyła i zajrzała,
Do lodówki poleciała.
Wyciągnęła z niej serdelki,
Choć to ciężar dla niej wielki.
Ciągnie, ciągnie je z mozołem
Idąc prosto w kocią stronę!

Inne myszy zaś ciekawie
Wyszły się przyglądać sprawie.

Jak ta myszka dzielna mała
Wciąż do kota się zbliżała.
Z miną taką wesolutką,
Że aż w to uwierzyć trudno!
Jakby kota tam nie było!
Jakby to się wszystkim śniło!

A te wszystkie inne myszy
Przerażone stały w ciszy.

Kot zaś sięgnął po serdelki,
I je zjadł z uśmiechem wielkim.
Myszkę w koszu wziął postawił
I po głowie łapką gładził.
Tak nie mówiąc ani słowa
Chciał tej myszce podziękować.

Bo to nie był kot lecz kotka,
A z nią kociąt grupka słodka.

A kocięta małe słodkie,
Po wtulane w mamę kotkę,
W puchu kulki pozwijane
Spały słodko przy swej mamie.
Takie śliczne i urocze,
Aż łzy płyną myszce z oczek.

Bo nie taki kot jest straszny
Jak nam się wydaje zawsze.

Seweryn Topczewski

 

 

 


 

 
Poprzednia strona ] Spis - Wiersze dla dzieci ] Następna strona ]
 
Zapraszam na podobne strony... Ewa Białek

 

Powyższy tekst jest własnością jego twórcy,
na stronie tej został zamieszczony jedynie w celach edukacyjnych.