Księżyc
srebrem mi
kapie na głowę
Gwiazdy świecą
jak małe
cekiny
Jem arbuza,
lecz drugą połowę
Odłożyłem
dla nocnej
dziewczyny
Z okna widać
gwiaździstą
ulicę
Więc jej
postać zobaczę
z daleka
Kiedy
przyjdzie, w
ramiona ją
chwycę
Czekam na nią
z arbuzem i
czekam
Dzień się
wdziera na siłę
przez okno
Gwiazdy łóżka
zaczęły już
ścielić
Zamiast
ciebie, dojrzałem
samotność
I z kim miałem
arbuzem się
dzielić?
|