~ Rękawiczki ~
To on
ma w oczach jasne światła
wszystkich wielkich miast,
zna nocny stolic lekki gwar,
na brukach świata buty starł
i przed nim drogi gną się uniżenie w pas.
Ja
przez pelargonie w oknie widzę ulic zbieg
i tego świata tyle znam,
co topografię czterech ścian;
siwy horyzont zawsze budził we mnie lęk.
Orzeł z reszką, plecy o plecy,
nierozłączni, jak światem świat:
Ja, on. On, ja.
Nie podzielisz na dwa, no bo jak?
To ja...
Tramwaj zarzucił na mnie pętlę, no i znów
trzeba wydukać parę zdań
i kołek z drewna włazi w krtań,
w cesarskich cięciach
rodzę każde z prostych słów.
On
na oklep zjeździł całe stajnie rączych aut,
a kiedy raczy wydać głos:
ofiara wielka! Płonie stos!
A w każdym zdaniu błyszczy
rozum oraz kształt.
Orzeł z reszką, plecy o plecy,
nierozłączni, jak światem świat:
Ja, on. On, ja.
Nie podzielisz na dwa, no bo jak? Bo jak?
Rękawiczki, i wina i kara,
awers, rewers, to dobre i złe,
jak wskazówki jednego zegara
mają sens tylko wtedy, gdy dwie.
Orzeł z reszką, plecy o plecy,
nierozłączni, jak światem świat:
Ja, on. On, ja.
Nie podzielisz na dwa, no bo jak?
Nie podzielisz na dwa, no bo jak?
Bo jak?
Joanna Zagdańska
|