|
Biały Miś... dla dziewczyny. Ta piosenka powstała w 1970 roku. Wtedy to mąż Marii Górskiej, Mirosław Górski przebywał w wojsku w Olsztynie. „Biały Miś”, to krótko mówiąc, wyraz jego tęsknoty za rodziną i łączących ich uczuć.
Byli oni wtedy małżeństwem z dwuletnim stażem i małym synkiem Andrzejem. To właśnie ich syn jest tytułowym „Białym Misiem” - miał włosy białe jak mleko.
Pierwszy raz Maria Górska usłyszała „jej” piosenkę, wraz z dedykacją, wiosną 1970 roku. Następnie była wiele razy grana przez zespół „Dowcipnisie” i „Dobosze”, na dancingach w restauracji „Myśliwska”, gdzie zespół miał kontrakt, oraz na weselach w najbliższym sąsiedztwie Pisza. Bardzo często była też śpiewana i grana na biwakach nad jeziorami:
Brzozolasek, Mały Wiartel i Roś. W 1975 roku zespół został zaangażowany na sezon letni do baru „Pod Sosnami” w Wiartlu przez nieżyjącą już p. M. Dusza. Tu także piosenka cieszyła się niesłabnącym powodzeniem. Tu też została usłyszana przez jakiś profesjonalny zespół muzyczny z Łodzi.
Jakież było ich zdumienie, gdy następnego roku usłyszeli właśnie tę piosenkę śpiewaną i graną na dancingu w Łowiczu (woj. Łódzkie), potem w „Lecie z radiem”, które nawet poszukiwało autora tej piosenki. Ponieważ Mirosław Górski traktował tę melodię niezwykle prywatnie, nie bardzo chciał się tej prywatności pozbyć.
O wiele większą niespodziankę sprawił im cioteczny brat Mirka, notabene członek zespołu i świadek powstania piosenki, Ryszard
Kozikowski, po powrocie z USA, przywiózł ze sobą, właśnie z Ameryki, kasetę z nagraniem „Białego Misia”.
Potem piosenka zaczęła brzmieć na wszystkich targowiskach, ulicach, w radiu i telewizji. Mirek był ogromnie zaskoczony, nigdy się nie spodziewał, że ta prosta dedykowana żonie melodia zrobi tak oszałamiającą karierę. Przez jednych wyśmiewana i nazywana „piosenką chodnikową”, przez innych uwielbiana i wywołująca łzy wzruszenia. Nagrania kasetowe tej melodii mają nieco zmienioną aranżację w
odniesieniu do oryginału, ale i tak jest to właśnie ta piosenka. Mirek nigdy nie upominał się o prawa autorskie i dalej nie chce tego czynić, gdyż uczucia nie mają ceny i nie są na sprzedaż. Nie chodzi im o żadne pieniądze z tytułu tantiem, ale żona Mirka postanowiła tę prawdę wyjawić, aby
sprawiedliwości stało się zadość, a Mirek miał należną mu satysfakcję. Robi to również dlatego, że dzięki piosneczce „Biały Miś” ich małżeństwo przetrwało szczęśliwie ponad 40 lat!
Zdaniem Marii fenomen tej banalnej i prostej piosenki, polegał na zawartym w niej niezwykłym potencjale emocjonalnym, który emanuje do dziś.
Maria życzyłabym wszystkim kobietom, aby ich mężczyzna złożył im podobny hołd, jaki ona otrzymała od swojego męża. Piosenka ta zawsze była w tle ich małżeństwa i, mimo różnych w nim okresów, zawsze je cementowała. Jest jak powracająca fala wspomnień ich młodości, tamtych uniesień i żaru uczuć.
... Jerzy
.
|