Tak dawno
nie obdarowałaś mnie
swoim szeptem
i nie oplotłaś koniuszkami
włosów – najdziwniejszych marzeń
Wiesz jak lubię
gdy rozchylasz wargi
i przez niedomknięte oczy
rozbierasz moje dłonie
na swojej przewiewnej
sukience – a później
odnajdujemy w szczelinach
czasu – ślady ostatniej
rozkoszy i wchodzimy w nią
raz jeszcze – dopóki
nie zaśniemy – ty w sobie
a ja w pociągu dalekobieżnym
z pieczęcią pocałunku
na drogę