Wędrówki
po przestrzeniach duszy
Z poetą o. Eligiuszem Dymowskim, franciszkaninem, spotkaliśmy się na łamach
„Radostowej” w ub. roku (nr 89-91). Obecnie wydał on nowy tomik
poezji: Wędrówki z Nolis[1].
Już
sam tytuł zbiorku nas zaciekawia. W tytule pierwszego z wierszy, Z
„Dziennika podróży”Faona, również motyw podróży. A więc
‘wędrowanie’, ‘podróż’, ‘droga’,
‘odległość’, ‘czekanie’ to słowa-klucze całego
zbiorku tej poezji. Wędrowanie jest tu metaforą. ‘Droga’,
‘pielgrzymowanie’ to znane nam dobrze z religii i z literatury
metafory naszego ziemskiego życia. Ale życie każdego z nas jest tak różne,
bardziej czy mniej udane i szczęśliwe, zawsze jednak ciekawe, niepowtarzalne,
jedyne. A literatura odwiecznie próbuje uchylić zasłony i pokazać fragmenty
prawdy o człowieku, o konkretnym czyimś jednostkowym ‘wędrowaniu’,
a w gruncie rzeczy przecież o naszym wspólnym. Wiadomo, że w dobrym utworze
literackim znajdujemy coś z naszego losu, naszych przeżyć.
W poemacie lirycznym o. Dymowskiego (bo tak można by nazwać ten zbiorek) wędrujemy
z jego fikcyjnymi mitycznymi bohaterami lub z podmiotem lirycznym – alter
ego Autora – po różnych krajach, po kulturze europejskiej, a właściwie
po zakamarkach ludzkiej duszy. Jeden z głównych wątków tego tomiku to przesłanie
telepatyczną pocztą tęsknoty fikcyjnego bohatera Faona za swoją przyjaciółką
Nolis, jakby trochę nierealną, stale oddaloną. Jest to liryka maski, liryka
roli. Autor empatycznie wczuwa się w czyjąś rolę. Ten rodzaj kreacji
bohatera poezji i w naszych czasach ma duże osiągnięcia i powodzenie, np. Pan
Cogito Herberta lub Józefy Antolskiego, choć to inny rodzaj liryki.
Kim jest ta dziwna para osób, które za sobą tęsknią, czekają, szukają się
i oddalają od siebie, marzą o szczęściu, które też się oddala, choć niby
realnie istnieje? Wydaje się, że są to postacie-alegorie, postacie-symbole,
ikony ludzkiej kondycji, ludzkich pragnień. Faona narrator we fragmencie prozy
lirycznej przedstawia za pomocą charakterystyki pozornie pośredniej, bo
pozwala mu się samemu odsłonić (przytoczenie jego myślenia o sobie):
„Był tylko klownem, na którym – wiedział to doskonale – nie
zależy nikomu. [...] Czekał, skazany na czekanie i wciąż uczył się, jak
znosić rozczarowanie i ból” (Samotność klowna, czyli pożegnanie z
Nolis). Wydaje się, że Faon to symbol każdego z nas. A Nolis? Może
symbolizuje ludzką miłość, ludzką przyjaźń, ludzkie szczęście wiecznie
uciekające, na które cierpliwie czekamy, którego czasem zaznajemy, a potem
wspominamy i wiecznie mamy na nie nadzieję? W pierwszym wierszu tomu
czytamy:
„Gdzie
ukryta jest prawda
–
powiesz – dobra Nolis!
Czy
żyć
znaczy
ciągle
szukać
bratniej dłoni?” (Z
„Dziennika podróży” Faona).
Autor potrąca w tym wątku o Faonie i Nolis o struny największego na świecie
poematu o miłości, wielowymiarowej znaczeniowo, ale przede wszystkim
metafizycznej, Pieśni nad pieśniami (szukanie się oblubieńców,
oddalanie, tęsknota i znajdowanie się znowu), ale też nawiązuje do rodzimej
poezji, bo daje się tu słyszeć echo Ogrodu Luizy z poematu Luiza
Andrzeja Bursy. Refren tego utworu o ogrodzie dziwnie dźwięczy: „Którego
nieistnienie zabija jak topór”. Ale Bursa stwierdza tam również:
„Pojąć potrafi tylko prawy i szlachetny || Prostotę tajemnicy ogrodu
Luizy”. Taką „tajemnicę” istnienia Nolis i Faona oraz ich
przeżyć daje się wyczytać i u Dymowskiego: szczerością serca.
Ten romantyczny wątek w zbiorku E. Dymowskiego, o przyjaźni czy miłości,
przeplatany innymi tematami, ma specyficzny klimat: tajemniczość, nastrojowość,
a jeśli chodzi o poetykę – pieśniowa melodyjność, kunsztowne rymy
(delikatne, zaledwie pobrzmiewające podobieństwem głosek). Pod tym względem
ma właśnie coś z tonacji Ogrodu Luizy Bursy. Emanuje z niego
wysublimowanie uczuć wyrażanych przez bohatera, ogromne wyciszenie i
egzystencjalny smutek. Jakże się ta poezja różni od niektórych współczesnych
wierszy erotycznych. Brzmi jak delikatna nutka wśród wulgarnych wrzasków
poezji często graniczącej z pornografią. Szkoda tylko, że ten wątek z
Faonem i Nolis potraktowany jest trochę fragmentarycznie i miesza się z
wierszami o innym charakterze, bo kompozycyjnie zbiorek traci nieco na
jednorodności.
Oprócz wątku z wirtualnymi przyjaciółmi, Faonem i Nolis, w zbiorku
Dymowskiego są inne zagadnienia ujęte głęboko po ludzku. Jest kilka pięknych
poetyckich nekrologów poświęconych bliskim osobom, a więc serdeczne Wspomnienie
matki, w którym wyznaje: „Nie wstydząc się łez || otwieram
wszystkie okna || by wiatr tęsknotę osuszył”, oraz Jeszcze jedno
wspomnienie (też o matce). Jest głębokie zamyślenie nad życiem w pięknym
wierszu Zaduszki, poświęconym Pamięci Izy:
[...]
bo
coraz mniej nas
marzycieli
nieba
wciąż
odchodzimy
po
wyśnionych dywanach nadziei
odurzeni
młodością
lękliwi
na starość
jednakowo
bezsilni
okaleczeni
życiem
wieczni.
Są też wiersze-modlitwy – strzeliste akty ufnej, gorącej wiary i
zawierzenia, np. Zapiski o wschodzie słońca („Zanim się we mnie
|| jasnością staniesz || niech zadrży serce przy pustym grobie || i wierząc
|| nisko pokłonię głowę || bo Zmartwychwstałeś”); Sumienie ożyło
(„Umierasz we mnie || bo grzech tak wielki || że w ziemię wgniata|| a ja
|| osuwam się na kolana || by Miłość wypłakać”). Zwracają uwagę
modlitwy-rozważania: Blask miłosierdzia, Pojednanie, Na marginesie Psalmu
130. Jakże piękna jest też poetycka litania do Matki Bożej (Madonna
dell’Arco): „Matko wszystkich kolorów tęczy || milcząca ||
zasłuchana || ze szczerą łzą w oku || gdy grzesznik powraca. || Nieobojętna
na żale || chłód || upokorzenia. || Cierpliwa w czekaniu || w serdeczności
czuła. || Różo zakochanych. || Tratwo ostatniego ratunku. || Módl się wciąż
za nami!”
Jest w zbiorku także głębokie zamyślenie nad ludzkim losem (Taka smutna
piosenka o szczęściu), nad ludzkim powołaniem (Jonasz), nad naszą
słabością (Bezradność), nad ludzką biedą: „niech nie
zabraknie || okruchów dobroci || co spadają z opłatka || z gorącym życzeniem”
(Wigilijna modlitwa bezdomnego). Jest piękny wiersz poświęcony Janowi
Pawłowi II ze wzruszającym obrazem: „Na skraju białej szaty || przysiadły
anioły || by o cierpieniu || pieśń chwały wyśpiewać”. W tej grupie
tematycznej szczególnie przyciąga uwagę wiersz: Wygnańcy z Raju:
„idą przez życie || niepohamowani w myśleniu || nachalni ze swoim
«ego» || pospolici obmawiacze innych [...] || nędznicy historii ||
z obdrapaną duszą || na ramieniu [...]”. To my tak marnie wędrujemy.
W zbiorku dużo jest ciekawych wyrażeń i mądrych, głębokich myśli, będących
swego rodzaju sentencjami. Oprócz cytowanych wyżej zdumiewają nas np.:
„i tylko wtedy dotkniesz piękna || gdy je omodlisz po kolei”;
„każde oddalenie || rani bardziej || niż śmierć”; „zbyt
wiele rozstań || jak na jedno zauroczenie”.
Należy też zwrócić uwagę na piękny język tej poezji, na jego klarowność
i umiar. Nie ma tu popisu metaforami, ekwilibrystyki językowej, chaosu i szumu
poetyckiego. Dzięki temu jest wyciszenie i pole dla ducha.
Wędrówki z Nolis to poezja otwierająca przed nami szeroką przestrzeń
duchową, metafizyczną. Metaforyczne wędrowanie przez świat z alegoryczną
postacią (czy raczej za nią) paradoksalnie zmusza nas do zatrzymania się i
refleksji nad sensem naszego życia, a tak naprawdę nad jego przemijalnością
i nad tym, co się z niego ostoi. Bo wszystko przegrywa z Miłością –
powiada Autor w wierszu Przestroga.
[1]
Warszawa, „Adam” 2006, 59 s. Posłowie Barbara Jelonek, grafiki
Wojtek Kowalczyk.
Zofia
Korzeńska
|