Rozmowy -  Wywiady

Homo Viator, czyli człowiek w drodze.

Z Eligiuszem Dymowskim -  księdzem i poetą rozmawia Agnieszka Guzik

 

Jest piękny, styczniowy wieczór. Siedzimy w małej, pełnej ciepła i uroku, krakowskiej kawiarence. Elegancja i wyrafinowany smak miejsca mieszają się z aromatycznym zapachem włoskiej kawy, podawanej w kruchej, wykwintnej porcelanie. Gdzieś w tle sączy się muzyka. Idealna atmosfera do rozmowy o poezji , do zwierzeń i nie tylko...

 

„Nie chowaj twarzy

za firankę

nie zdołasz ukryć                                                              

pozorów                                                                               

wcześniej czy później zdradzi cię promień słońca”

                                                    („Autentyczność”)

 

 

Spróbujmy rozmawiać tak, by twarz Księdza była oświetlona „promieniem słońca”. Ile w Ojca poezji jest autokreacji, 
a ile autentyczności?

 

Dziękuję, bardzo lubię słońce. Ono mi zawsze dodawało energii w życiu. Dlatego tak bardzo kocham miesiące wiosenno- letnie, wtedy czuję się wyjątkowo pozytywnie nastawiony do wszelkiego rodzaju działania. A wracając do twórczości, myślę, że każdy człowiek ma swoje tajemnice, tym bardziej poeta. Z drugiej jednak strony wszelkiego rodzaju sztuka jest w pewnym stopniu obnażeniem artysty. Stąd też bierze się jej siła, ta przyciągająca moc, która przykuwa naszą uwagę, porusza zmysły, wyobraźnię, pozwala wejść w intymny świat zarówno poety jak i odbiorcy. Na pewno nie boję się autentyczności w tym co piszę, co chcę przekazać. Oczywiście, rezerwuję sobie dozę tajemniczości. To jest ta naturalna sfera do której każdy artysta ma wyłączne prawo.

 

B – BÓG                                                              

 

„Tym, których kiedykolwiek zgorszyłem”

 

„Mój Boże

tyle łask

a wdzięczność żadna                                         

tyle słońca

lecz ciągle w ciemności

i jeszcze te gwoździe

które noszę w kieszeni

by Cię przybić do

KRZYŻA”

                                                („Mój Boże...”)

 

 

Porozmawiajmy o relacjach Księdza z Bogiem.

 

Muszą być jak najbardziej bliskie. Pełne zaufania i zawierzenia, ponieważ „nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron”, czytamy w Liście do Hebrajczyków.  Bóg powierzył człowiekowi, który z natury swej jest słaby i skłonny do grzechu, ten niesamowity Dar i Tajemnicę, jakim jest kapłaństwo. Ono – jak powie Jan Paweł II – „nieskończenie przerasta człowieka”. Dlatego tylko w świadomym przyjęciu tego Daru można być szczęśliwym i realizować się jako osoba. Powołanie ma w sobie coś z uniwersalności, ponieważ otwiera na Prawdę i daje możliwość ukazania tej Prawdy innym. Stąd też tak bardzo ważne jest, aby mieć tę świadomość, że jakim jesteś człowiekiem, takim będzie i twoje kapłaństwo. Nierzadko, mówi się, że nasze życie może być dla innych jedyną Ewangelią, jaką kiedykolwiek  przeczytają. Czujesz więc, jaką przyjmuje się odpowiedzialność na siebie. Każda tęsknota za czymś innym może spowodować wielkie spustoszenie w duszy księdza. Tu potrzeba ogromnej czujności i pokory, aby i poprzez własny upadek odczytać wolę Boga. Im solidniejsze jest człowieczeństwo osoby powołanej, tym bardziej czytelna jest otrzymana przez niego łaska i tym bardziej skuteczniejsze staje się jej oddziaływanie zarówno duszpasterskie jak i ewangelizacyjne. Dlatego codzienność  nie uwalnia nawet kapłana od podstawowych pytań, czasem gorzkich i trudnych, ale na pewno stawia się je po to, aby jak najpełniej przeżyć swoje kapłaństwo. Świat chciałby w pewien sposób zredukować powołanie do wykonywanego zawodu, jakiegoś doskonałego rzemiosła, ale to takie czysto ludzkie myślenie. W powołaniu zawsze chodzi o coś więcej, a mianowicie o to, aby zawsze i wszędzie stawać się jak najwierniej żywym obrazem Chrystusa i aby odtwarzać w sobie w pełni ludzką postawę Syna Bożego wobec inych. Wtedy można być wiarygodnym zarówno w słowie jak i w czynie, bo wszystko dokonuje się z miłości do Prawdy.

 

C – CEL

 

                                ...

„człowieku z samotnej wyspy                                         

popatrz

w oddali widać horyzont”

                                                („Gdybyś”)

 

 

Ksiądz             Poeta             Rektor               Człowiek… Co jest dla Ojca „horyzontem”?

 

Och, tyle padło tutaj naraz rzeczowników... Przestawiłbym jednak ich kolejność, a mianowicie na pierwszym miejscu postawiłbym człowieka, bo tylko wtedy można mówić o całości jego egzystencji. Natomiast wszelkiego rodzaju funkcje czy powołanie wypływają z człowieczeństwa, z konkretnych już sytuacji czy bytowych konieczności. Gdyby było inaczej, wyglądałoby to tak, jakbyśmy chcieli  budować dom, zaczynając od komina. Najpierw trzeba się narodzić, aby cokolwiek później powiedzieć o wyborach i dojrzałym życiu człowieka.

Wracajmy jednak do pytania. Horyzont to człowiek, który odkrył nadzieję. Dostrzegł, że nie wszystko w jego życiu przepadło, spopieliło się... To ktoś bliski właśnie w swoim człowieczeństwie. Żyjemy na pustyni wielkich miast, zamknięci, przerażeni, zaszczuci codziennością, drapieżną i bezwzględną. Ponowne odkrywanie sensu życia pozwala zaufać, obronić siebie swoją nadzieją, pozwala uratować godność, która walczy o swoją ludzką twarz. Ks. prof. Józef Tischner powie, że „wiara i nadzieja są dwoma sposobami poszukiwania Boga. Dzięki nadziei, po wtóre otwiera się prawda o człowieku”. Tej właśnie prawdy należy bronić, tę prawdę należy ukazywać. W tym wszystkim poezja dodaje człowiekowi otuchy, aby nie lękał się zmierzyć później z rzeczywistością. Kto doświadczył pustych rąk, a więc własnego ogołocenia, umie dostrzegać Boga w drugim człowieku, a także potrafi wyjść temu człowiekowi naprzeciw. Czyż nie jest to piękne?

 

 

D – DUALIZM

 

„rozdałem wszystkie rzeczy

albo raczej

wyrzekłem się ich

aby kontemplować niebo                 

 

boję się tylko myśli

które

zatrzymałem dla siebie”

                                                                („Z rozmyślenia”)

 

 

Jest w Ojcu jakaś dwoistość... Na czym ona polega?

 

Człowiek, który porzucił w jakimś sensie świat, doznaje w pewnym momencie takich „materialnych” uczuć. Łapię się po prostu na tym, jak wiele we mnie jeszcze niedoskonałości, niewypolerowanych powierzchni, brudnych okien, które tak łatwo zasłaniają światło... Jest to zadanie na całe życie, dlatego myślę, że nie warto w tym momencie rozdzierać szat. Poczekajmy więc na zachód słońca...

 

E – ELIGIUSZ

 

Św. Eligiusz żył w latach 588 – 659 i jest patronem złotników, a także kowali. Imię to wywodzi się z języka łacińskiego i utworzone jest od czasownika eligo, elegi, electum – wybrać. Eligiusz (Eligius) znaczy więc ktoś wybrany i przeznaczony do jakiegoś szczególnego zadania. To z pewnością odnosić się może do ewangelicznych słów: „wielu jest powołanych lecz mało wybranych „ (por. Mt. 22).

 

 

Czy czuje się Ojciec człowiekiem powołanym przez Boga, czy również wybranym?  Bardziej złotnikiem czy kowalem ludzkich dusz?

 

Powołanie zawsze łączy się z wybraniem. Zapisane jest bowiem w Ewangelii św. Jana: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i aby owoc wasz trwał” (15, 16). Naturalnie, że etymologia słów mojego patrona św. Eligiusza ma swoją bardzo głęboką wymowę. Myślę, że ta świadomość jej znaczenia bardzo mnie mobilizuje do tego, aby nieustannie pracować nad sobą. Cieszę się, że św. Eligiusz był artystą, istnieje więc w tym jakieś pokrewieństwo dusz, potem spełnił się jako kapłan i opiekun ubogich, to również nie pozostaje bez znaczenia dla mnie. Wiesz, każdego dnia odmawiam taką oto modlitwę: „Boże, któryś obdarzył św. Eligiusza łaską najczystszej uczciwości i świątobliwości w jego życiu, spraw za jego wstawiennictwem, abym starał się o uczciwość i nigdy nie skalał swojej duszy kłamstwem i chciwością, lecz abym wiernie i sumiennie pełnił obowiązki swojego stanu i franciszkańskiego powołania”. I co ty na to, he? Czy czuję się złotnikiem lub kowalem ludzkich dusz? Myślę, że to nie ma większego znaczenia. Najważniejsza jest świadomość, iż pracuje się na bardzo delikatnym „materiale”, który tak samo można łatwo zniszczyć, jak i doprowadzić do zbawienia.  To ogromna odpowiedzialność, którą nieustannie trzeba potwierdzać swoim wolnym i dojrzałym wyborem.  Nie chciałbym, aby Bóg zawiódł się na moim powołaniu...

 

F – ŚW. FRANCISZEK

 

„Szliśmy razem ulicą         

zajęci rozmową

Ja – grzesznik w habicie

Ty – święty a aureolą...”

(„Rozmowy ze św. Franciszkiem, czyli najkrótsza lekcja...” )

 

 

Dlaczego człowiek w habicie prosi Świętego: „...nie odchodź za wcześnie z Planety Rozpaczy”?

 

Duchowa obecność św. Franciszka z Asyżu w naszej świadomości ma coś z uzdrawiającego lekarstwa. Dokonujące się w zawrotnym tempie wszelkie przemiany cywilizacyjne, tak mocno wpłynęły na psychikę współczesnego człowieka.  Ziemia jako „Planeta Rozpaczy”  stała się miejscem wielu paradoksów. Z jednej strony mówi się tak wiele o prawie i wolności, z drugiej zaś w imię jakieś stabilizacji pozwala się na okrutne zbrodnie. W takim klimacie bardzo często jesteśmy bezradni. Tu już nie wystarczą słowa. Potrzeba czegoś więcej, a mianowicie ponownego uświadomienia i przemodlenia przykazania miłości Boga i bliźniego. Wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy odpowiedzialni za zbrodnie. Albo nie ufamy w szczerość naszych modlitw, albo zbyt mocno wierzymy , że tak naprawdę nie da się już nic zrobić. To musi niepokoić, ponieważ zagraża ludzkiej tożsamości. Biedaczyna z Asyżu jest tym humanistą, który tak naprawdę zrozumiał, co znaczy widzieć Chrystusa w człowieku. To największy poeta pośród świętych, który w słynnej „Pieśni słonecznej” oddał cześć wszelkiemu stworzeniu. W tym miejscu wypada, aby przypomnieć ten oto fragment: „Pochwalony bądź, Panie mój,/ przez siostrę naszą matkę ziemię,/ która nas żywi i chowa,/ i wydaje różne owoce/ z barwnymi kwiatami i trawami”. Tego właśnie ducha potrzeba nam wszystkim, i duchowym synom św. Franciszka, i całej tej ziemi pociętej ranami historii.

 

G – GENEZA

 

„nie pozwól życiu

aby je upodlić

kłamstwem chciwością

nędznym egoizmem

nie ono twoim                                                     

ty jego dłużnikiem

umiej przed życiem

z pokorą się pokłonić”

                                                                („Genesis” )

 

 

Czy ten wiersz może być dekalogiem dla współczesnego człowieka?

 

Myślę, że jeden Dekalog już wystarczy, ten najprawdziwszy, dany na górze Synaj. Ale na pewno wiersz ten niesie ze sobą głębokie przesłanie. To jest prośba do człowieka, aby nie rezygnował z prawdziwych wartości. Takich, których nie kupuje się na bazarze lub w supermaketach.  Świat reklamowych chwytów mami jedynie oczy, ale nie syci ducha. Krwiożerczy pęd do władzy, chciwość, pragnienie bogactwa i luksusów to drogi, które niejednego zaprowadziły już na szczyty przepaści. Naturalnie, każdy ma prawo do normalnego i godziwego życia. Judasz otrzymał jedynie trzydzieści srebrników, ale to właśnie one zdecydowały, że nie zawahał się zdradzić. Kolejne wieki udowodniły, że człowiek jest w stanie powtórzyć podobny gest ... i to nie tylko z chciwości...

 

H – HUMOR

 

„dlaczego dni szare

są smutne i bolą

przecież nad nimi

również świeci słońce....”

                                                                („Pytania nieobojętne”)

 

 

Moim zdaniem za mało w poezji Księdza uśmiechu (takiego beztroskiego), a jeśli nawet- to jest on przez łzy. Dlaczego?

 

Każdy ma prawo wyboru. Nigdy nie interesowało mnie pisanie czegoś, co tak do końca mnie nie przekonuje. Ale czy tak naprawdę te wiersze pozbawione są radości? A jeśli nawet? Cóż, realia nie muszą wszystkich napawać optymizmem, a jednak dla każdego tam znajdzie się miejsce. Myślę, że w moich wierszach również. Wystarczy nie bać się ich poczytać (śmiech).

 

I – ISTNIENIE

 

„Moja egzystencja

to nie pusta wyobraźnia

bez światła

ani świt                 

dojrzewającego drzewa

cierpkich owoców

życia

moja egzystencja

to systematyczny

bieg  czasu

ku Nadziei”.

                                                                („Istnienie”)

 

 

Proszę o komentarz do tych słów.

 

Nie interesują mnie puste idee. Życie musi mieć cel, dla którego warto je poświęcić. Nieustanne poznawanie siebie, podpatrywanie świata, ludzi... To jest to nad czym warto się trudzić. Z natury jestem człowiekiem cholernie leniwym, dlatego pewnie potrzebuję więcej wysiłku, tych dodatkowych bodźców, które wyzwalają we wmnie pozytywną energię zarówno do pracy, jak i do kontaktów z otoczeniem. Nigdy jednak nie tracę nadziei. Od dzieciństwa jest ona dla mnie najwierniejszą towarzyszką życia..., i nie chcę tego zmieniać. Sprawdzonych przyjaciół nie zastępujesz nowymi, dlatego wolę grać w otwarte karty, którym na imię ż y c i e, moje życie! Kto jednak próbuje za bardzo wchodzić do jego śraodka, musi wcześniej czy później nadziać się na  liczne przeszkody i kolce. Taki już jestem, przepraszam...

 

J – JEROZOLIMA

 

„Ziemio zraniona –

ukryta jak w sercu matki troska o dziecko...”

                                                               („Podróż do ziemi”)

 

 

Dlaczego Ojciec wciąż wraca do Ziemi, którą nazwał „rozdartą przestrzenią bólu”. Czego w niej szuka? Czy „Prawdy ukrytej za zasłoną nieba”?

 

Wiersz ten konkretnie osadzony jest w realiach Ziemi Świętej albo mówiąc inaczej - ziemskiej Ojczyzny Chrystusa. Chyba nikt nie ma wątpliwości, iż właśnie ta Ziemia naznaczona jest od wieków swego rodzaju tragicznością. Ziemia, która zamiast godzić, wywołuje tyle sporów i nierzadko nienawiści. To bardzo smutne, iż ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać. Wierzę jednak, że przyjdzie taki czas, gdy właśnie i tam zapanuje pokój. Naturalnie, potrzeba dużo dobrej woli, a tej – niestety – na dzień dzisiejszy, jak na lekarstwo. Dobrze, że przynajmniej po tamtej stronie życia wszyscy będą mieć jednakowe szanse, by bronić swych argumentów, tylko że już nie siłą, przemocą, niewinnie przelaną krwią, ale prawdą dobrze przeżytego życia.

 

K – KRAKÓW

 

...

„Moje miasto bez imienia                                

pogrążone we śnie...”

                                                („Moje miasto...”)

 

 

Kraków – miasto wybrane przez poetę z Mazowsza. Dlaczego? Co jest w nim takiego, że stało się Księdza domem?

 

To mój wybór życiowy sprawił, iż zatrzymałem się właśnie w Krakowie, powiedzmy sobie „na dłużej”. Na pewno jest to miasto wyjątkowe. Tu jest coś magicznego, czego brakuje gdzie indziej. Ale po drodze żyłem również w różnych miastach i miejscowościach i było mi dobrze. Dlatego nie chciałbym wiązać swojego życia z jednym tylko miejscem. Lubię  doświadczać czegoś nowego. To coś piękniejszego i atrakcyjniejszego od jakichś sentymentalizmów.

 

 

KOBIETA –  „Jagodzie, Esterze, Marcie...” tych dedykacji jest sporo i to adresowanych głównie do kobiet. Czy jest coś w nich szczególnego? Czy trzeba być kimś niezwykłym, wyjątkowym, by zasłużyć na taki prezent?

 

Nie przesadzajmy z tymi dedykacjami. Dla mnie jest to coś tak naturalnego, że nie widzę, aby to mogło aż tak fascynować kogoś, kto mimo wszystko woli bardziej czytać wiersze, aniżeli dedykacje. One mają swoją historię, oczywiście. Nie traktowałbym też ich w kategorii prezentu, po prostu są, i tyle. A jeśli ktoś myśli inaczej, to już nie mój problem. Na swojej drodze spotykamy ludzi, których być może na dłużej chcielibyśmy pozostawić przy sobie. W ten oto prosty sposób wrastają w nasze myśli, stają się jakby częścią  wiersza. A to chyba nie jest nic groźnego, prawda?

 

 

 

      KAWA –  

 

                       „lubię wychodzić z myślami na spacer [...]

                        aby zanurzyć się w filiżance

             mocnej kawy...                      

             wtedy najchętniej                                                  

             rozmawiam tylko z Tobą”.

                                                                („Melancholia”)

 

 

Czym jest filiżanka kawy w życiu Ojca: ozdobnym rekwizytem, przyjemnością  czy źródłem filozoficznej refleksji?

 

Prawdę mówiąc, nigdy się nad tym w ten sposób nie zastanawiałem. Bardzo lubię kawę, to całkiem szlachetny i przyjemny napój. Jestem pełen uznania dla włoskich kafejek, pełnych właśnie aromatycznego zapachu, które tak samo zachęcają do życia, co i – być może – do filozoficznej refleksji. Jeśli więc kawa daje ludziom odrobinę przyjemności, to po cóż doszukiwać się w niej czegoś, co i tak będzie dla wielu po prostu sprawą gustu?

 

L – LUDZIE

 

                     „Widziałem  C Z Ł O W I E K A

                    który płakał

                                     (…)

                     Siedział  tak  sam

                     obok  tłumu  przechodniów

                                      (…)

                     Cierpienie żebrze m i ł o ś c i”

                                                           ( „ Przemiany ” )      

 

 

Ja i inni –  relacje Ojca z ludźmi.

 

Słynny polski filozof oraz jeden z najwybitniejszych na świecie  przedstawicieli fenomenologii Roman Ingarden w jednej ze swoich książek napisze: „Człowiek może dokonywać czynów straszliwych, okrutnych i «nieludzkich», lecz zarazem jest jedynym stworzeniem, które czuje się upokorzone przez swe złe czyny i stara się odpokutować za swoje winy. W granicznym wypadku jest gotów zabić dla ocalenia swojego honoru i jest zapewne jedynym stworzeniem, dla którego istnieje w ogóle honor i poniżenie honoru”.  Wydaje mi się, iż ten cytat doskonale pasuje do całości kontekstu naszej rozmowy. Przecież zarówno jeśli chodzi o poezję, jak i o pewien świat wartości, czy relacji interpersonalnych, musimy zawsze pytać się o człowieka.  W gruncie rzeczy sami dla siebie jesteśmy tajemnicą. Bycie z drugim człowiekiem pozwala nam na pełniejsze odkrywanie siebie, ale również i na pewien dystans. Dlatego tak ważne są te zdrowe relacje międzyludzkie. Spotkanie drugiego człowieka jest dla mnie zawsze czyś ubogacającym. Każdy bowiem niesie ze sobą coś niepowtarzalnego, bardzo osobistego, a przy okazji jest otoczony jakimś nimbem tajemniczości. W tych realacjach międzyludzkich chodzi również o swego rodzaju uczciwość, a ta bierze się właśnie z szacunku do drugiej osoby. Nie mogę pokochać drugiego człowieka, jeśli buduję mur obcości wokół siebie, ale z drugiej strony muszę mieć zawsze tę świadomość, że każdy z nas ma swoje prawo do tajemnicy, która jest tylko jego osobistą własnością. Tej granicy intymności nie mogę ani przekroczyć, ani wymusić, bo zburzę całą prawdę na której opieram przecież swoje dobre kontakty międzyludzkie. Tak wiele jest nieporozumień w relacjach ludzkich, ale tylko dlatego, że nie umiemy  zaakceptować inności, która wypływa z natury drugiego człowieka. To dotyczy nie tylko płaszczyzny materii, ale również i tej delikatnej, jaką jest duchowość każdego człowieka. Chciałbym zbudować takie realacje, które by już nigdy nie raniły, ale tu potrzeba działania z obydwu stron. Dać się poznać choć trochę drugiemu człowiekowi, to jakby podzielić się okruszyną chleba, która w gruncie rzeczy nie nakarmi do syta, ale przynajmniej zaspokoi dokuczliwy głód i pozwoli uwierzyć, że warto ufać sobie nawzajem.

 

      LĘK –

 

             „ w lęku

               poszukuję siebie

               jak rozedrgane serce

               spokojnego rytmu

               chociaż wiem

               że jesteś tak blisko mnie ”

                                                        („ w lęku…” )

 

 

Zawieszony między lękiem a pewnością, czy Ksiądz wciąż „ poszukuje siebie ” ?

 

Może nie tyle poszukuję siebie, co raczej prawdy o sobie. Bycie księdzem nie uwalnia człowieka od podstawowych pytań, naturalnych lęków czy obaw. Oczywiście, że dzięki wierze, zmniejsza się pewien dystans do rzeczywistości. Są takie momenty w życiu, kiedy stajesz twarzą w twarz ze swoją bezradnością, i czujesz się tak jakby na chwilę opuścił cię Bóg. Wtedy doświadczas dziwnego lęku, który tak naprawdę może być niezłą próbą wiary. Bez ufności lęk może stać się udręką. Natomiast w pełnym zawierzeniu Bogu jest tylko jednym ze sposobów poszukiwania istotywłasnego człowieczeństwa.

 

Ł – ŁASKA

 

                „ kim jesteś kamieniu…

                  a może

                  tak jak i mnie

                  tak i ciebie

                  dotknęła

                  tajemnicy Ł a s k a ”

                                          („ kamień i ja ”)

 

 

Czy  może Ojciec przywołać takie chwile, ze swojego życia, w których doświadczył szczególnej „ tajemnicy Łaski ”?

 

To, że siedzimy tutaj, pijemy kawę, rozmawiamy  o sprawach wzniosłych i banalnych, czyż nie jest cudownym doświadczeniem tajemnicy Łaski?  Na pewno jedną z tajemnic Łaski jest powołanie do kapłaństwa lub życia zakonnego. Masz świadomość, że tylu jest wspanialszych ludzi od ciebie, mądrzejszych, inteligentniejszych, pobożniejszych, co więcej -nawet przystojniejszych, a tu nagle czujesz w sobie, że to właśnie ty masz stać się narzędziem w ręku Boga. To niesamowita siła, która jeśli już cię dotknęła, to na pewno nie da spokoju. Tylko że tutaj nie możesz się wywyższać. Wezwanie do służby Bożej jest zarazem zaproszeniem do pokory, kto tego nie zrozumie, nie pojmie również i tego, że wielu jest powołanych, ale mało wybranych. Wtedy dla takiej osoby życie może być naprawdę tragicznym dramatem... A o wytrwanie w powołaniu trzeba się modlić do końca swoich dni, bo tutaj nie ma i nie może być taryfy ulgowej, gdyż zbyt wielkie zostają powierzone nam tajemnice...

 

M – MIŁOŚĆ

 

                  „ nie mów że nie kochałem

                     wiem –

                     nie odnajdziesz we mnie innej miłości

                     podarowałem ją Bogu

 

                     teraz pewnie będą Mu zarzucać

                     że okradł człowieka

 

                     naiwni ”         

                                                                („ Spór z Afrodytą” )

 

 

Czy wiersz „ Spór z Afrodytą ” zawiera najbardziej trafną definicję miłości ?       

 

Ilu jest ludzi na świecie, tyle może być definicji miłości. Ale bez miłości człowiek nie znaczy nic, wystarczy  więc zajrzeć do słynnego „Hymnu o miłości” św. Pawła z „Pierwszego Listu do Koryntian”. Miłość nie jest czymś materialnym, dlatego każda próba definicji po prostu jest niewypałem. W szerokim tego słowa znaczeniu, miłość dokonuje się w sercu, tylko ono tak naprawdę wie, do czego w takich momentach jest zdolne i jaką trzeba zapłacić cenę, aby usłyszeć jej głos nawet w najdalszych zakątkach ludzkiej duszy. Miłość jest tajemnicą, i dlatego jest taka niespokojna i pociągająca. A gdy jest prawdziwa stokroć większe przynosi owoce niż się spodziewasz przy  pierwszym jej dotyku. Czyż nie jest to piękne?

 

        MATKA –

 

                  „ każdego dnia

                     spoglądam na Ciebie

                     wtulony w pamięć

                     dzieciństwa

                         (…)

                     kiedy śnię –

                     przychodzisz do mnie”

                                              ( „ każdego dnia…”)

 

 

Jak  ważną rolę  odgrywa w życiu Księdza Matka ?

 

To wyjątkowa postać w moim życiu. Zawsze łączyły nas doskonałe relacje, a mówiąc trochę młodzieżowo – nadawaliśmy na tych samych falach. Moja matka nauczyła mnie przede wszystkim szanować ludzi, bez względu na to, kto kim jest, w jakiej urodził się rodzinie lub religii. Z drugiej jednak strony podziwiałem jej pewien dystans do świata oraz jej podejście do pracy, codziennych obowiązków, które wykonywała z pewnym namaszczeniem. Ceniłem w niej dyskrecję, umiejętność zachowania tajemnicy. Była więc w pewnym sensie powiernikiem moich najskrytszych marzeń, młodzieńczych wzlotów i upadków, pierwszych miłości i wzruszeń. Potrafiła uszanować czyjeś zdanie. Nie znosiła jednak krętactwa , nieuczciwości, bezsensowne zazdrości czy egoizmu. Była kobietą prostą, ale o wielkiej wrażliwości. To jest coś więcej niż uroda lub bogactwo, zdobyte wykształcenie czy piastowane stanowiska, to prawdziwy skarb, który doceniasz dopiero po latach, ale z takim samym wzruszeniem, z jakim całujesz zimną już dłoń przy ostatecznym pożegnaniu.

 

       MUZYKA –

 

                     „ Będą grać nam do tańca

                        prowansalską muzykę

                                  (…)

                        zabawimy się wreszcie

                                  (…)

                        Bóg przebacza wariatom

                        których życie nie pieści ”

                                                („ Będą grać … ”)

 

Czy muzyka może być zapomnieniem ?

 

Muzyka podobnie jak i poezja przenosi naszą wyobraźnię w całkiem inny wymiar i dlatego jest tak pociągająca. Bardziej niż zapomnieniem, muzyka jest wytchnieniem, zatrzymaniem się na refleksję, jest uosobieniem szczęścia, tych niepowtarzalnych chwil, które ubarwiają rzeczywistość. Dobra muzyka po prostu leczy często zranione dni, a wtedy łatwiej obudzić się rano...

 

N – NATCHNIENIE

 

                              „ natchnij mą duszę  –

                                                      niech zagra (…)

                                ukrzyżuj mnie – proszę –

                                niech cierpię dla C i e b i e ”

                                                     („ Modlitwa artysty” )

 

Czym jest poetyckie natchnienie – „ taktem wdzięcznej melodii ” czy „ krzyżem i cierpieniem” ?

 

Jednym i drugim. Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć, czego doświadczysz w przyszłości. Natchnienie, to wyjątkowy moment, dzięki któremu potrafimy zapisać w danej chwili stan duszy. Jest to swego rodzaju ekshibicjonizm, ale konieczny. Jeśli rodzisz się poetą, to już w jakiś sposób skazany jesteś na „ekstazę i udrękę”.  Tylko z tą świadomością możesz pisać wiersze bez względu na to, czy jesteś osobą duchowną czy świecką. Poezja zawsze będzie jedna, chociaż w różnych odcieniach i barwach. Ale to jest jej potęgą i siłą, która pobudza wszelkie zmysły, rozkapryszone i uduchowione, tak ludzkie, jak i boskie zarazem - do takiego stopnia, że wywołują właśnie „ekstazę i ból”.

 

O – OPATRZNOŚĆ

 

                                  „ Czuł jak rozrasta się w duszy żal (…) Nie należał przecież do siebie (…)

                                 Pogodzony z wyrokiem Opatrzności zasypiał, trzymając w dłoniach

                                 skaleczone łzy. ”

                                                                        ( „Pożegnanie, albo doświadczenie Światła”)                      

                                                                             

 

Czy pogodzeniu się „ z wyrokiem Opatrzności ” zawsze muszą towarzyszyć „ skaleczone łzy”?                                                    

 

Ależ nie. Bóg nigdy nie chce jakiejkolwiek krzywdy człowieka. Po cóż więc by go stwarzał. Są jednak takie momenty w życiu każdego z nas, których racjonalnie nie da się tak do końca wyjaśnić. Łzy, to również oczyszczenie, to taki lek na nieuleczalność, ale skuteczny w danej chwili. Często reagujemy emocjonalnie. W sytuacjach niepowodzeń, zawiedzionych marzeń lub pragnień, potrafimy obwiniać wszystkich, łącznie z Panem Bogiem. Ale mimo wszystko, warto doświadczyć łez i poznać ich smak, bo wtedy łatwiej możemy zrozumieć, dlaczego płaczą inni. Prawda?

 

       OCZY –

 

                       „ lubię kiedy płomień świecy

                         rozlewa się lawiną wosku

                         oślepiony blaskiem

                         ogarniam wiele tajemnic

                         ( chociaż nie jestem jasnowidzem )

                                                                 

                                                              („ lubię kiedy…”)

 

 

       Czy do „ ogarnięcia wielu tajemnic ” wystarczy wierzyć, że „ oczy są zwierciadłem duszy”?

 

Oczy na pewno bardzo dużo mówią o człowieku. Zdradzają jego charakter, stopień emocjonalności. Ich kolor, błysk, tajemnicza mgiełka... Zobacz, ile jest w tym wszystkim fascynującego dreszczyku. Jest taki stary wiersz francuski w którym czytamy, że „błękitne oczy idą do nieba, szare do raju, zielone są skazane na piekło, czarne mieszkają w czyśćcu”. Myślę że nie bez znaczenia przyjęło się więc to powiedzenie, że „oczy są zwierciadłem duszy”.  Jaką masz w sobie wrażliwość, takim spojrzeniem będziesz chłonąć otaczającą ciebie rzeczywistość. To, czym żyjesz, o tym nieustannie myślisz i to dostrzegasz. W twoich oczach uzewnętrznia się więc i stan twojego ducha i twoje najskrytsze pragnienia. Oczy to kod porozumienia, który może być dla kogoś innego przewodnikiem, dlatego w Biblii zapisane jest, że ślepiec nigdy nie może prowadzić ślepca, bo razem wpadną do dołu. W symbolice oczy niewidzące to otępienie serca albo ślepota duchowa lub umysłowa. Oko to również temperament, okno na świat, czujność, wszechwiedza. Wiele mamy też przysłów i powiedzeń na temat oczu. One zawsze będą fascynować, niepokoić, wzbudzać emocje i zachwyty, bo przecież należą do człowieka, który z natury swej jest trochę takim niespokojnym duchem.

 

P – POŚWIATOWSKA

 

                                           „Przyszedłem

                                            spóźniony o kilka dobrych lat

                                            na twój pogrzeb

                                            z niewinnym bukietem kwiatów

                                            które tak jak Ty

                                            z tęsknoty za życiem

                                            zasnęły w objęciach miłości

 

                                            i czuję łzy ”

                                                                                       („Nad grobem Poświatowskiej” )

 

 

Co urzekło Księdza – jako tego, który jest „ spóźniony o kilka dobrych lat ” – w poezji Poświatowskiej:

tęsknota za życiem, miłość, śmierć, łzy…?

 

Od czasów liceum, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z twórczością Haliny Poświatowskiej, wiedziałem, że do tej poezji przyjdzie mi wracać wielokrotnie. Poświatowska jest jedną z największych polskich poetek XX wieku, która z taką dynamiką weszła do historii literatury. Jej tragiczne życie, pełne cierpienia i bólu swój sens odnalazło w miłości, równie tragicznej, co i namiętnej.  Choroba jedynie przyśpieszyła powolne umieranie, ale nie potrafiła zabić uczucia. To była jej siła, która każdego dnia podtrzymywała rozdygotane serce, tak w sensie dosłownym, jak i w poetyckiej metafaorze. Nikt tak jak Poświatowska do tej pory nie pisał o miłości. Ucieleśniła ją tak realistycznie, a zarówno potrafiła wydobyć z niej najgłębszego ducha, nieśmiertelnego i nieobojętnego na ludzką wrażliwość, co więcej, jakąś niesamowitą delikatność, wręcz zniewalającą namiętność. Miała świadomość, że o miłość trzeba tak samo walczyć, jak o najwyższą wartość. Zobacz, ile jest prawdy w tym wierszu, gdy pisze: „jakiej czułości trzeba powiedz/ żeby rozproszyć cienie pod oczyma/ jakiej pieszczoty żeby z kreski ust/ wydobyć pełnię księżyca lub kwiatu?/ jakiej miłości!/ żeby zagasić krater rozedrgany/ otwartą ranę ziemi która/ nie chce się zgoić czy nie umie”. Dzięki Poświatowskiej poznałem kiedyś Małgosię Szułczyńską, która napisała jedną najpiękniejszych biografii Haśki pt. „Nie popełniłam zdrady...”. Obie znalazły się zbyt młodo po drugiej stronie horyzontu. Wierzę jednak, że kiedyś razem zaśpiewamy Panu wspomniany już w tej rozmowie słynny „Hymn o miłości” i będzie święto...

 

     PODRÓŻ –

 

                                „ Odjeżdżać to trochę umierać”

 

                                          ( Edmont Haracourt – motto do wiersza E. Dymowskiego „ Pielgrzym” )

 

 

Topos podróży w Ojca poezji to i Odyseusz, i Pielgrzym, i Pokutnik, i Anioł z walizką… Skąd taka różnorodność symboli ?

 

Motyw podróży ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Lubię wysiąść czasem o jeden przystanek za daleko, bo wtedy można bliżej poznać życie, ludzi, dane miejsce lub kraj. Tu na ziemi, każdy z nas ma coś w sobie z wędrowca. Nieustannie przecież gdzieś pielgrzymujemy, przemieszczamy się, opuszczamy ukochane miejsca, pakujemy walizki, zwijamy namioty... Wszelka symbolika – to taki ozdobnik, który motywuje to nasze nieustanne przemieszczanie się, to nasze zmierzanie ku ostatecznej szczęśliwości. Tak wiele jest dróg, ale trzeba odnaleźć tę jedną, właściwą. A na jej poszukiwanie niekiedy schodzi nam całe życie. Tylko że potrzeba również  odwagi, aby pokonać siebie i strach, wyruszając w nieznane.

       

 

 

      PRZYJAŹŃ –

 

                        „ poeci niechętnie mówią o przyjaźni

                           wolą uczucia nienazwane

                           czyli te

                           co umierają już w chwili narodzin

                           powiększając przestrzeń

                           bólu i tęsknoty

                                                           („ Chwile pozornie ulotne”)

                

 

Dlaczego ?

 

Przyjaźń jest czymś bardzo osobistym, intymnym. Można mieć setki znajomych osób, a tak naprawdę nie mieć żadnego przyjaciela. W Księdze Mądrości Syracha zapisana jest taka rada: „Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, zdobądź go po próbie, a niezbyt szybko mu ufaj”. Widzisz, do przyjaźni trzeba dojrzewać. Tu nie może być chwilowych zauroczeń, ale potrzeba wzajemnej ufności, którą zdobywa się poprzez lata wspólnych doświadczeń,  przeżytych dni. Przyjaźń nie może nastawiać się na zysk, materialną korzyść. Dla niej nie istnieją granice, odległości, upływający czas. Ona ma swoje prawa i reguły. Przyjaźń nie domaga się słów, deklaracji, zapewnień, tej całej otoczki, której potrzebuje uczucie miłości.  Dlatego jest tak trudna, bo jest cholernie wymagająca, i bezwzględna. Stąd też nie znosi, gdy ktoś próbuje się nią bawić. W poezji – przyjaźń  ma jeszcze dodatkowy wymiar, a mianowicie nie lubi obnosić się, bo to nie jest koszulka z napisam „I love you”, który po praniu traci swój kolor i smak.

 

R– RÓŻA

 

                     „ prosiłem Stwórcę

                       abyś pozostała tylko dla mnie

 

                        nazajutrz

                        nie było już kolorowych płatków ”

                                                                        ( „ Róża ” )

 

 

Czy róża jest próbą połączenia sacrum i profanum ?

 

Od wieków ten kwiat w symbolice oznaczał życie, piękno, radość, zmysłowość, kruchość, ale również  mądrość, dobroczynność, przebaczenie, dziewiczość, wieczność, śmierć i zmartwychwstanie.  Można więc mówić, że to właśnie róża jest takim pomostem pomiędzy światem zmysłowym a duchowym. Jej elegancja wyróżnia się pośród kwiatów, jej dostojność każe innym pochylać się z ukłonem, dlatego ma prawo, aby być nie tylko symbolem cielesnego piękna, ale i wzniosłej miłości duchowej. W tym jest jej wielkość i inność zarazem.

 

S – SERCE

 

                      „ Pod tą skorupą

                        jest serce

                            (…)

                         Niełatwo jest

                         Nauczyć się przenikać

                         materię”

                                               ( „ Pod tą skorupą…” )

 

 

Czy Ojcu – jako osobie duchownej – łatwiej jest „ przenikać materię” i odkrywać tajemnice serca ?

 

Nie ujmowałbym tego w takich kategoriach. Poznawanie własnego serca jest zadaniem na całe życie, a cóż dopiero odkrywanie tajemnic kogoś innego. Nikt, nawet osoba duchowna, nie ma takiego patentu. Człowiek może otworzyć się przed drugim człowiekiem, który absolutnie nie musi być osobą duchowną.Wszyscy mamy te same szanse, aby przebić się przez ścianę materii, ponieważ w każdym z nas istnieje możliwość osiągnięcia  doskonałości. Ważne jest  to, jakim jesteś człowiekiem, a nie jaki przywdziewasz strój.

 

T – TYTUŁY

 

                          „ *** ”, „ *** ” , „ *** ”…

 

 

Czy tajemnica trzech gwiazdek zamiast tytułu wiersza daje nam prawo do sięgnięcia po „ nici wyobrażni”, (wzięte z tekstu „ Pokoje” E. Dymowskiego)?

Czy wtedy my, czytelnicy, stajemy się współtwórcami poezji ?

 

Poeta jest „właścicielem” wiersza w momencie, gdy go tworzy. Z chwilą zaś, kiedy ten utwór trafia do czytelnika, wówczas on w pewnym sensie staje się jego własnością. Odbiór poezji jest czymś tak indywidualnym, że każdy ma prawo dopisać sobie własny tytuł do tych, jak powiedziałaś, trzech gwiazdek. Nie wydaje mi się, aby to było naruszeniem jakiegoś etosu. W tym jest właśnie wielkość poezji, że jest tak uniwersalna. Myślę, że każdy poeta jest dumny z tego, gdy czytelnik emocjonalnie  reaguje na odbiór jego tekstów, bo wtedy taki wiersz żyje, tworzy jakby dalszą swoją historię. Ważne jest, abyśmy mieli dla kogo tworzyć i z kim łączyć intelektualne i uczuciowe więzi.

 

U – UPADEK

 

                            „Dotykam ziemi

                             A niebo nad głową

 

                             upadam

 

                             podnoszę w bólu

                             nici słabości

 

                             ja

 

                             zwany osobą ”

                                             

                                              ( „ Tęsknota do  bezimienności ” )

 

 

Czy my – Bezimienni – upadamy po to, by się podnosić ?

 

To jest nasze życiowe zadanie. Każdy upada, ale to nie jest jeszcze tragedią. Problem zaczyna się w tym, gdy świadomie trwamy w upadku. Taka postawa zabija miłość, a my stajemy się strzępem zatruwającej pychy. I to jest smutne. Niestety!

 

 W – WIARA

 

                          „ niezrozumiani

                             wykreśleni (…)

                             skazani (…)

                             prorocy swoich krajów

                             idą gęsiego

                             do raju

                             po zapłatę

                             od Pana Boga ”

                                                 („ Les poetes maudits ” )

 

 

Czy wiara i poezja wystarczą, by otrzymać „zapłatę”?

 

Boża miłość objawia się w sprawiedliwości. Jeśli chodzi o „zapłatę” – w tej kwestii do Niego należy ostateczny głos. Bez wiary nigdy nie poznasz Boga. Dzięki poezji możesz bardziej uwrażliwić swoje zmysły na Boże tajemnice.  Ważne jest, aby się nie bać otworzyć oczy i serca. Człowiek wiary i człowiek poezji powinien być dobry jak chleb, a wtedy smakuje bardziej, ponieważ wydobywa się go z niejednego pieca. Wierzę, że Pan Bóg to kiedyś uwzględni...

 

Z – ZAUFANIE

 

                              „ zawsze być sobą

                                 i tak jak dziecko niewinne –

                                

                                 z a u f a ć … ”

                                                         ( „Zaufać ”)

 

 

„Być sobą, być niewinnym, ufać …” Czy zdaniem Księdza to bardzo trudny kodeks wartości ?

 

Czy wyobrażasz sobie życie w którym nie byłoby wzajemnego zaufania, pragnienia niewinności, oczyszczania się z własnych grzechów? To byłoby życie okrutne, bez żadnych wartości, które przecież nadają sens ludzkiemu bytowaniu. Faktem jest, że żyjemy w świecie zdewaluowanych wartości, gdzie kłamstwo i fałsz równie świetnie czują się na salonach co i w wiejskiej chacie. Nie oznacza to jednak, że mamy pozostać obojętni. Trzeba nieustannie podnosić sobie poprzeczkę, inaczej zaleje nas fala uczuciowej miernoty, intelektualnej miałkości, prymitywnego kiczu, który ktoś okrzyknie na chwilę wielką sztuką. Mam wrażenie, że za parę lat przyszłe pokolenia będą przeklinać swoich ojców za to, że pozbawili ich świata starożytnych ideałów, honoru i uczciwości. Że brzydotę nagle okrzyknięto królową piękności, a głupotą obsadzili główne trony chwały. Idziemy chyba w złym kierunku, niszcząc po drodze to, co kiedyś stanowiło fundamenty człowieczeństwa. I czynimy to w imię jakichś pseudopraw i wolności. To takie zawracanie Wisły kijem. Musimy mieć tę świadomość, że coraz mniej pozostało czasu, aby ponaprawiać błędy. Jeśli sobie przestaniemy ufać, na nic się zdadzą wypisywane na sztandarach hasła i tablice kamienne. Złoty cielec nigdy nie będzie prawdziwym Bogiem, wystarczy popatrzeć na karty historii, aby się o tym przekonać. 

 

Ż – ZYCIE

 

                       „ bo jeśli życie

                         musi być wędrówką

                         niech umierają chwile

                         – narodzą się nowe –

                         wówczas będziemy pewni

                         że miłość się nie starzeje ”

                                                     ( „ bo jeśli ” )

 

                       „ i wiem że życie jest cząstką

                          oderwanego wszechświata

                          z wytłoczonym napisem:

                         >> Przeżyj je sam << ”

                                                     („ Melancholia ” )

 

 

Którą z tych definicji życia wybrał Ojciec dla siebie i dlaczego ?

 

Zarówno jedna jak i druga ma dla mnie istotne znaczenie. Przy motywie podróżny mówiłem już o wędrówce, nie chciałbym tutaj się powtarzać. Ale jeśli nie zestarzeje się miłość, będzie to oznaczać, że dobrze przeżyliśmy życie mimo swoich słabości, chwil osamotnienia, opuszczenia. Że odkryliśmy w sobie coś, co dało nam poczucie szczęścia, drobiny uśmiechu i krople nadziei, tak bardzo przydatne w wędrówce w Nieznane... Że spotkaliśmy drugiego człowieka, dzięki któremu raźniej było dźwigać swoją głowę ciężką od myśli i dostrzec cel, który wydawał się kiedyś jedynie odległą fatamorganą. Dla takich doświadczeń warto przeżyć swoje życie z godnością, aby już na zawsze zapanowała w nas Jasność!

 

 

*       *       *

 

 

Na dworze robi się szaro, a w kawiarni dyskretne światło pada na twarz mojego gościa . Zasłuchana  w poetyckie opowieści Ojca Eligiusza o poezji, zapominam o wystygłej kawie. To nic, bo ta rozmowa tworzy obraz wyjątkowego człowieka i niezwykle utalentowanego, współczesnego poety, któremu Opatrzność podarowała nie tylko mądrość życiową, ale i wielki dar twórczy. Rozczytując się w poezji Księdza, chciałam wydobyć z niej to, co warto, a nawet trzeba ocalić od zapomnienia.                                                               

     Życzę, by bogini natchnienia nigdy Ojca nie opuszczała i by Ksiądz – C Z Ł O W I E K  W   D R O D Z E zawsze trafiał do tych miejsc, w których  żyją  prawdziwi ludzie, wrażliwi na piękno…

            

                                                        HOMO VIATOR

                                 

                                       „ Pozwól życiu niechaj będzie życiem,

                                         sumieniem wyśpiewaj Śmierć i Miłość

                                          – dwa żywioły prawdy –

                                         lecz barw nie zmieniaj,

                                         nie zdołasz upiększyć doskonałości formy

                                         wydobytej z chaosu,

 

                                         zostały policzone nawet włosy,

                                         a wdowi grosz o wiele cenniejszy

                                         od najszlachetniejszych zapewnień.

 

                                         Nic nie trwa wiecznie.  

                                         W każdym upadku

                                         Jest siła powstania.

 

                                         Idąc pod wiatr

                                         można również dojść

                                         na Spotkanie.”

 

                                                                                                                   Kraków u Rosenthala 2002

Strona główna >>