Od
dzieciństwa marzył,
aby opuścić rodzinne
strony.
Jego rajem stawały się
odludne wyspy i kraje,
do których wyruszał
zawsze sam,
aby doświadczyć życia
na własnej skórze.
Nie, nie ufał ludziom.
Nie chciał też,
aby ktokolwiek współczuł
jego cierpieniu.
Niewidzialny głos,
który budził go nieomal
każdej nocy,
wzmagał w nim męstwo i
pragnienie bycia innym.
Nie zważał na drwiny i
podszepty tych,
którzy najchętniej
widzieliby go poniżonego
i w pogardzie.
Powoli uczył się tej
wolności i piękna,
które przecież wcale nie
musiały być z tego świata.
Nic więc nie mogło
zatrzymać duszy
uwiedzionej przez Miłość.
Dlatego pewnego dnia,
zatrzasnąwszy drzwi nie
powrócił już nigdy.
O dalszych jego losach,
przygodne cienie szepcą
sobie do ucha
niestworzone legendy, ku
zdumieniu,
ale i przestrodze innych.
|