Zachodziłem
czerwono wieczorem
Za horyzont sczerniały lasami
Jeno sosny mazałem kolorem
I sypałem złotymi
szyszkami
Zachodziłem czerwono na
niebie
Senne słońce
prowadząc pod rękę
Szarym świtem powrócę
do ciebie
I na łąkach wiatrami
rozpęknę
Zafalują, pochylą
się trawy
Kwiaty przetrą zaspane
oczęta
Skore z rosą do nowej zabawy
I zapachem rozleje się
mięta
Wtedy boso zatańczysz mi
walca
W różowiutkiej i zwiewnej
sukience
Piruetem pofruniesz na palcach
I jak co dnia rozpalisz me serce
|