Lelek zwyczajny, kozodój

Dużą głowę ma, dziób krótki,
rozciągliwy. Tego skutki
takie są, że paszczy wielkość,
sięga mu aż po tył głowy,
stąd ofiarę w locie wszelką
jest mu bardzo łatwo złowić.
A nią bywa ćma, muchówka,
chrząszcz lub świerszczyk, polny konik.
Kiedy robi się szarówka
albo świt - za nimi goni. 

Maskujące ubarwienie 
ma kozodój, jak drzew kora.
W runie leśnym ma schronienie,
kiedy łowów nie jest pora.
Po co mu więc latać nadal?
Na gałązkach drzew nie siada,
które są okrągłym walcem,
bo za krótkie ma on palce,
żeby je tak w kółko objąć,
jak to inne ptaki robią.
Kiedy siedzą na gałęzi,
gdy zginają bardziej stawy,
wtedy palce coraz węziej
obejmują w krąg podstawy.
Czynność ta bez ptaka woli.
dokonuje się. Dowoli
spać on może. Tych urządzeń,
brak jest w palcach ptakom skalnym.
Nie ma ich też nasz skowronek.
Nie istnieją u nich żądze
siadywania w drzewach. One,
gdy jest latem dzień upalny,
są gdzie indziej w cień wtulone.

Lelku, lelku, kozodoju,
czyś naprawdę kozy doił
na pastwisku i spokoju
nie dawałeś z bractwem swoim,
biednym duszom? Gdy Anieli
zabierali je z ciał zmarłych,
łapałyście je, by wcielić
w bestie, albo ludzkie karły.

Pewien znany nam młodzieniec,
na stu kozach i stu lelkach,
przeprowadził doświadczenie
z tymże mlekiem. W swych tabelkach,
by mieć coś dla statystyki,
zapisywać miał wyniki,
(zapisane wpierw w notesie)
ile kóz dojonych było,
i lelków mleko piło
od początku w tym procesie.
Wyszło zero. To też wynik!
Wiarygodnym go uczynił,
wprowadzając test studenta.
W doktoracie - jego tezy
obaliły hipotezy,
że łagodne te zwierzęta - 
nasze lelki, piły mleko
kozom naszym w Białowieży,
za Hajnówką niedaleko.

A rozprawa teologa
wniosła też, że lelków władza
drogi wprost do Pana Boga
dobrym duszom nie zagradza.

Franciszek Kobryńczuk

 

 

 

Poprzednia strona ] Spis ] Następna strona ]

Zapraszam na podobne strony... Ewa Białek

  

Powyższy tekst jest własnością jego twórcy,
na stronie tej został zamieszczony w celach edukacyjnych za zgodą autora.