Biały
obrus l¶ni na stole,
pod obrusem siano.
płon± ¶wieczki na
choince
co tu przyszła na noc.
Na talerzach kluski z
makiem,
karp jak księżyc
srebrny
zasiadaj± wokół stołu
dziadek z babci±
krewni.
Już
się z sob± podzielili
opłatkiem rodzice,
już złożyli wszyscy
wszystkim
moc serdecznych życzeń.
Kiedy mama się dzieliła
ze mn± tym opłatkiem
miała w oczach łzę
widziałem
otarła ukradkiem.
Nie wiem, co też mama
chciała
szepn±ć mi do ucha:
bym na drzewach nie darł
spodni,
pani w szkole słuchał...
Niedojrzałych jabłek
nie jadł,
butów tak nie brudził...
Nagle słyszę, mama
szepce:
b±dĽ dobry dla ludzi.
|