~ Nie ma jak u mamy ~
Ona jedna dostrzegała
w durnym świecie tym jakiś ład,
własną piersią dokarmiała,
oczy mlekiem zalewała.
Wychowała, jak umiała,
a gdy wyjrzał już człek na świat,
wziął swój los w ręce dwie
i nie w głowie mu było, że:
Nie ma, jak u mamy, ciepły piec, cichy kąt...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, robi błąd.
Nie ma, jak u mamy, cichy kąt, ciepły piec...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, jego rzecz!
A tymczasem człeka trawił,
spać nie dawał mu taki mus,
żeby sadłem się nie dławić,
lecz choć trochę świat poprawić.
Nieraz w trakcie tej zabawy
świeży na łbie zabolał guz...
Człowiek jadł z okien kit,
lecz zanucić mu było wstyd:
Nie ma, jak u mamy,
ciepły piec, cichy kąt...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, robi błąd.
Nie ma, jak u mamy, cichy kąt, ciepły piec...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, jego rzecz!
Te porywy, te zapały,
jak świat światem sie kończą tak,
że się wrabia człek pomału
w ciepłą żonę, stół z kryształem.
I ze szczęścia ogłupiały
nie obejrzysz się nawet, jak
w becie już ktoś się drze,
komu nawet nie w głowie, że:
Nie ma, jak u mamy,
ciepły piec, cichy kąt...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, robi błąd.
Nie ma, jak u mamy, cichy kąt, ciepły piec...
Nie ma, jak u mamy, kto nie wierzy, jego rzecz!
Wojciech Młynarski
| |
| |
| | |
|
|
|
|
|
|
|
|
|