¯ó³t±
drog±, zielonym polem
szed³ raz cz³owiek pod
parasolem
i u¶miecha³ siê mimo
s³oty,
bo parasol by³ ca³y z³oty,
co¶ mu ¶piewa³, bzyka³
jak mucha,
¶mieszne bajki plót³
mu do ucha...

I
ten deszcz tak pada³ i
pada³,
a parasol gada³ i gada³,
a ten cz³owiek mu
odpowiada³.
I oboje byli weseli,
choæ siê wcale nie
rozumieli,
bo ten cz³owiek gada³
po polsku,
a parasol - po
parasolsku...

Danuta
Wawi³ow