Malarz
herbu Trąby
Na
bazarze kupował pierścionki. Piłował je pilnikiem, by uzyskać
proszek. - Bo na herbach złoto musi być prawdziwe - mówi
przemyślanin Andrzej Brzezina Winiarski
- W tej księdze są opisani
wszyscy moi przodkowie, od 1640 roku - twierdzi Andrzej
Brzezina Winiarski. W tle tytułowy obraz kolekcji 152
herbów szlachty polskiej, a na nim herb rodziny
Winiarskich - trzy trąby.
fot : Norbert Ziętal |
152 herby
szlachty polskiej malował bez wytchnienia przez kilkanaście
tygodni. - Tak robota mnie pochłonęła, że nie wiedziałem,
czy jest dzień, czy noc - wspomina Andrzej Winiarski. Przypłacił
to zawałem serca.
U
Winiarskiego wszystkie ważne wydarzenia muszą mieć związek z
liczbami. Malowanie "Herbarza szlachty polskiej w obrazach
olejnych na płótnie" rozpoczął 15 lipca 2000 r., dokładnie
w 509 rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Obraz tytułowy
szlacheckiej kolekcji namalował 26 sierpnia, w dniu ślubów
jasnogórskich. Całe dzieło skończył 16 października 2000
r., o godz. 18.45, dokładnie w 22. rocznicę wyboru Karola
Wojtyły na papieża. - Tak naprawdę, to przed 16 października
miałem jeszcze trzy dni w zapasie... - przyznaje ściszonym głosem.
Wymiary obrazów: 33 na 44 cm. - 1933 to rok urodzin mojej
matki. Żyła zaledwie 44 lata. Herbarz to pomnik dla niej -
wyjaśnia twórca.
Winiarski nie ukrywa swoich szlacheckich korzeni. Należy do Związku
Szlachty Polskiej. Jego ojciec do 1939 r. należał do Związku
Szlachty Zagrodowej.
- To tkwiło we mnie od dawna.. W rodzinie dbaliśmy o tradycję
- pan Andrzej pokazuje opasły skoroszyt z krótkimi
informacjami o rodzie Winiarskich, wszystkich od strony ojca.
Najstarszym "namierzonym" przodkiem przemyskiego
heraldyka był Szymon Winiarski, który urodził się w 1640
roku. Zapis ten zachował się w księgach parafialnych w
Kolbuszowej. Jego ród chlubi się herbem Trąby.
Tradycja,
a nie dowolność
Herb rodziny, miasta czy
województwa musi nawiązywać do tradycji. Nie zawsze
jednak tak jest. Najlepszym przykładem jest województwo
podkarpackie. Trudno mówić o jego tradycji, gdyż coś
takiego, jak Ziemia Podkarpacka czy Rzeszowska, nigdy
nie istniało. Pomimo tego powstał herb Podkarpacia,
choć naprawdę jest to tylko logo. Jednak jeszcze większym
nieporozumieniem jest umieszczenie w podkarpackim znaku
krzyża templariuszy. Zakon ten nigdy nie miał z
naszymi terenami nic wspólnego. Poza tym znawcy twierdzą,
że herb nie jest skomponowany zgodnie z zasadami
sztuki.
|
Praca była modlitwą
Herbarz Winiarskiego to jedyna w Polsce kolekcja herbów
szlacheckich przedstawiona na obrazach, w autentycznych barwach.
Najtrudniejsze były przygotowania. - Kombinowałem jak się da.
Po kilometry płótna chodziłem na bazar do Ruskich. Na moich
obrazach jest prawdziwe złoto i srebro. Żadnego oszukaństwa
ze złotymi farbami. Gotowy złoty proszek jest drogi, dlatego
na targu kupowałem tańsze pierścionki i obrączki. Następnie
opiłowywałem je pilniczkiem - opowiada pan Andrzej.
Sam wykonał również drewniane blejtramy. W akcję malowania
zaangażowani byli sąsiedzi. Niektórzy pomagali zdobywać płótno.
Najpierw powstaje szkic w ołówku. Aby kolekcja wyglądała
profesjonalnie, wszystkie herby muszą być umieszczone na
jednakowej wysokości. O tym pan Andrzej przekonał się dopiero
po wykonaniu sporej części kolekcji. Konieczne były przeróbki.
- Ta praca była jak modlitwa. Namalowałem już z 80 obrazów i
sił zaczęło mi brakować. Wtedy pojawiło się pierwsze załamanie,
wątpliwości czy dotrwam do końca. Zdawałem sobie sprawę, że
chociaż dużo osób oferowało mi pomoc, to na nikogo nie mogłem
liczyć. Kolekcja musiała być wykonana tą samą ręką -
wspomina.
Winiarski pamięta, jak po zakończeniu pracy i rozmieszczeniu
jej w dużej hali wystawowej, obejrzał swe dzieło i sam do
siebie powiedział: Ale jakiś facet odwalił kawał dobrej
roboty! Kolekcję herbów twórca przekazał do Archiwum Państwowego
w Przemyślu. Była wystawiana m.in. w rzeszowskim Wojewódzkim
Domu Kultury.
Krzyżacy w XXI wieku
Mistrz mógł zrealizować kolejne wyzwanie - 53 portrety
"Najważniejszych osobistości niepodległej RP". Od
Mieszka I do obecnego prezydenta. Tym razem też się śpieszył,
bo chciał zdążyć na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy 13 stycznia 2002 r. Na jej rzecz przekazał całą
kolekcję.
- Nawet nie wiem, kto i za ile ją kupił. Akurat w dniu
licytacji jechałem do Warszawy na operację serca - wspomina.
Jeszcze w szpitalu zaczął myśleć o kolejnej pracy. Tym razem
miały to być herby Wielkich Mistrzów Zakonu Krzyżackiego.
- Pomógł mi Marcin Murrius, średniowieczny kronikarz pruski.
Spodobały mi się jego opisy herbów. Wsparli mnie również
współcześni znawcy tematu, m.in. graf Andrzej von Gaisler.
Krzyżacką kolekcję najpierw wystawił w przemyskim archiwum.
Potem pojechała do Wiednia, do współczesnej siedziby krzyżackich
zakonników.
- To było niesamowite przeżycie. W XXI wieku widzieć facetów
w białych płaszczach z naszytymi czarnymi krzyżami. Ciepło
mnie przyjęli - wspomina przemyślanin.
Obecnie kolekcja wystawiana jest w warszawskiej galerii, a stamtąd
już na stałe, trafi do muzeum w Malborku.
Herbarz
w sieci
Kolekcję 152 herbów
szlachty polskiej, portrety osobistości niepodległej
RP i inne obrazy można znaleźć na prywatnych stronach
Andrzeja Brzeziny Winiarskiego -
www.herbarz.republika.pl, www.portretyab.republika.pl,
www.wystawaab.republika.pl.
|
Pracownia w M-3
Winiarski nie ma osobnej pracowni. Swoje dzieła tworzy w
niewielkim M-3. Tylko dwa psy i kanarki są świadkami jego
pracy. Obecnie pracuje nad 22-eksponatową kolekcją herbów
Wielkich Mistrzów Templariuszy. Na warsztacie jest już
naszkicowany ołówkiem portret Jakuba de Molaya. Ostatniego
mistrza Templariuszy, spalonego w XIV w. na stosie przez
francuskiego króla Filipa IV Pięknego.
Pewnie i tym razem zadziała magia liczb, gdyż co roku 18
marca, nad Sekwaną, przed małą tabliczką ku pamięci de
Molaya, gromadzą się spadkobiercy tradycji templariuszy. Może
oni znają godne miejsce na wyeksponowanie unikalnego zbioru...
Norbert Ziętal
30 Października 2003r.
|