~
Blues na wpół do piątej rano ~
Wpadłeś sobie w błogi sen,
właśnie śnisz o Marii N....
Nagle budzik budzi cię,
wstajesz z pryczy, wściekasz się...
Wpół do piątej, trzeba wstać,
a tu chciałoby się spać...
Trzy godziny twego snu nie wystarczą,
nie wystarczą, byś był zdrów.
Lewy but na prawą nogę,
myślisz sobie: "już nie mogę!"...
Masz od rana głowy ból,
do herbaty sypiesz sól.
Bułka z serem nie smakuje...
W bramę domu wyskakujesz,
na przystanek biegniesz, by stać, jak posąg,
stać, jak posąg całe dni.
Szalony, szalony, szalony glob
tramwaje i szyny, i wieczny tłok,
i ludzie ci sami i ten sam chłód,
jak krew, wolno płynie od stóp, od stóp do
głów.
Do roboty spóźniasz się,
wysłuchujesz cały dzień:
tak nie można! mówią ci,
a ty czekasz, żeby wyjść...
I tak samo, jak co rano,
wsiadasz w tramwaj nr 6.
Premię dawno obiecaną możesz tylko,
możesz tylko w myślach zjeść.
Szalony, szalony, szalony glob
tramwaje i szyny, i wieczny tłok,
i ludzie ci sami i ten sam chłód,
jak krew, wolno płynie od stóp, od stóp do głów.
Universe
|
|
|
|
|
|
|