Życie to
jest sarna płocha. Cierpliwym myśliwym jest
czas…
W dziesiątą
rocznicę śmierci wybitnego rosyjskiego
poety, kompozytora i barda Bułata Okudżawy,
który urodził się w 1924. w Moskwie,
na zakończenie kwesty cmentarnej wystąpił
w Teatrze Lalki i Aktora Anatol Borowik. Białostockiemu
śpiewakowi i gitarzyście towarzyszył na
drugiej gitarze Krzysztof Kirycki i na akordeonie
Jerzy Kruszewski. Koncert ballad zatytułowany był
„Miłość – Wiara – Nadzieja”.
Dzięki obdarzonemu głębokim, dźwięcznym
i mocnym głosem Anatolowi Borowikowi około
stu słuchaczy przeniosło się w krainę
rosyjskiej i słowiańskiej łagodności…
„Płacze
dziewczynka, balon uciekł jej… Ludzie mówią
„Nie płacz”, a balonik hej…” Nie tylko ta
rzewna, melodyjna „Ballada o niebieskim baloniku”
wzruszyła widzów. Usłyszeliśmy
przez ponad półtorej godziny, m.in., także
„Balladę o majstrze Griszy”. Pamiętacie Państwo?
„W naszym domu istny raj. Do nikogo pretensji nie
mamy, byle gorzej nie było, niż jest” oraz
„Arbat”, nostalgiczną pieśń o
moskiewskiej dzielnicy, gdzie wychował się
przyszły bard. Niektóre frazy z jego tekstów
utrwaliły się także w kulturze
popularnej, jak choćby: „Życie to jest sarna
płocha. Cierpliwym myśliwym jest czas…”. I
oczywiście słynna „Modlitwa”: „Dopóki
nam ziemia kręci się, dopóki jest tak
czy siak, Panie, ofiaruj każdemu z nas, czego mu w
życiu brak”.
- Władze sowieckie patrzyły na poetę
podejrzliwie – komentował pomiędzy utworami
Anatol Borowik, przytaczając anegdoty z życia
genialnego Rosjanina, który w aluzyjny sposób,
nierzadko z gorzkim poczuciem humoru opisywał przaśną
rzeczywistość i realia życia w krajach
„demoludach”. – A on pisał o sobie. Po prostu
o sobie.
Nie brakowało dedykacji, jak przed „Balladą
o starym kataryniarzu”.
- Dedykują ją tym, którzy widzą więcej
niż inni – tym, którzy potrafią się
uśmiechać nawet wtedy, gdy życie daje w
kość.
źródło...