©2007 Ewa Białek

 

  
Wiesz?
Byłem w czarodziejskiej krainie. To Prawda. Nie rzucam słów ot tak by efekt jakowyś uzyskać i już na wstępie przekonać Ciebie do ciepłego przyjęcia mego wyznania. To była czarodziejska kraina. Mało zaludnione wsie, osady właściwie, zamieszkałe w części przez przybyszy ze wschodu. Z Tarnopola, Stanisławowa, ze Lwowa i innych połaci dawnej Rzeczypospolitej. Szli na zachód osadnicy ...i urzekło ich piękno tej surowej ziemi. Wzgórza, pagórki łagodne i przełęcze gdzie aż w głowie się kręci. I strumyki szmerliwe, gadające od tysiącleci że z głębi Ziemi one, że czyste i trawa wokół nich zielona na wieki. A lipami porosłe pagórki za wsią każdą, z lekka w oddali, pochylone ze starości kościółki tulą ...czasami maleńkie jakby skrzatom strojone były. Tam omszałe stare protestanckie krzyże zaświadczają o przeszłych gospodarzach tej ziemi. Napisy niemieckie, gotykiem, ale nazwiska czeskie? a może
łużyckie jakieś? Obok już polskie po 45 roku i wszystkie od tej daty pierwsze ...jakże śpiewne i wschodnie ...razem zostali w tej ziemi ...szczęśliwi zapewne ...bo ta kraina to Raj. I kiedy już wyjeżdżać miałem ...kiedy ostatni dzień został mi na pożegnanie tego piękna ...w górach rozpętała się burza ...ale przeszła. Stało się jeszcze piękniej jak to po lipcowej burzy, kiedy powróci słońce ...i nagle na drogę moją spadła tęcza! A właściwie to zaczęła się na mojej drodze. Jakby to Góry Piękne ...i drzewa ... zaprosiły mnie na spacer do siebie tam gdzie najpiękniej. 

I co miałem zrobić? W swej ułomności zastanawiałem się chwilkę za długo. Tęcza zgasła i rozpłynęła się w oparach resztek burzy ...a ja zostałem sam zaczarowany ...urzeczony tym pięknem, które zostanie we mnie już na zawsze.

                                                                                                                              31 lipca 2007r.

<<   ]   >> ]