Wiesz?
Byłem w czarodziejskiej krainie. To Prawda. Nie rzucam słów ot tak by efekt jakowyś uzyskać i już na wstępie przekonać Ciebie do ciepłego przyjęcia mego
wyznania. To była czarodziejska kraina. Mało zaludnione wsie, osady
właściwie, zamieszkałe w części przez
przybyszy ze wschodu. Z Tarnopola, Stanisławowa, ze Lwowa i
innych połaci dawnej Rzeczypospolitej. Szli na zachód osadnicy ...i
urzekło ich piękno tej surowej ziemi. Wzgórza, pagórki łagodne
i przełęcze gdzie aż w głowie się kręci. I
strumyki szmerliwe, gadające od tysiącleci że z głębi
Ziemi one, że czyste i trawa wokół nich zielona na wieki. A
lipami porosłe pagórki za wsią każdą, z lekka w
oddali, pochylone ze starości kościółki tulą
...czasami maleńkie jakby skrzatom strojone były. Tam omszałe
stare protestanckie krzyże zaświadczają o przeszłych
gospodarzach tej ziemi. Napisy niemieckie, gotykiem, ale nazwiska
czeskie? a może
łużyckie
jakieś? Obok już polskie po 45 roku i wszystkie od tej daty
pierwsze ...jakże śpiewne i wschodnie ...razem zostali w tej
ziemi ...szczęśliwi zapewne ...bo ta kraina to Raj. I kiedy
już wyjeżdżać miałem ...kiedy ostatni dzień
został mi na pożegnanie tego piękna ...w górach rozpętała
się burza ...ale przeszła. Stało się jeszcze piękniej
jak to po lipcowej burzy, kiedy powróci słońce ...i nagle na
drogę moją spadła tęcza! A właściwie to
zaczęła się na mojej drodze. Jakby to Góry Piękne
...i drzewa ... zaprosiły mnie na spacer do siebie tam gdzie najpiękniej.
|