©2007 Ewa Białek

  

Dobrze że jesteś tu a nie na księżycu...

...ja dziś jeszcze nad Wigry moje się wybieram, choć straszą w meteo że wichry jakoweś 100 km na godzinę idą nad tamte strony, więc i obawy mam trochę ...ale najwyżej schronię się do jakiejś zatoczki i wystawiając nos przez przysłowiowy bulaj popatrywał będę na ten zaczarowany świat i rozkoszy pełen nad jego urokliwością stanę się jeszcze trochę lepszy i troszeczkę bardziej dobry ...bo to tak działa. I z orłem się zaprzyjaźnię ...i ze szczupakiem choćby w myślach ...(nie złowionym) pofigluję. Ot tak ...jakie to proste!
A tam wiesz? ...Sejny są obok. To tam Krzysio Czyżewski ze swoim “Pograniczem” cuda prawi. I Synagoga Biała jest ...i najlepsza na świecie orkiestra klezmerska. I cudny klasztor sejneński z cudowną Matką Boską Sejneńską. A Suwałki też o rzut kamieniem ...ale kto by tam rzucał? ...po prostu pojechać trzeba ...albo Przyjaciele się zjadą jeśli zwiedzą się żem zawitał ...bo lubimy się wszyscy okrutnie ...i ciągnie nas do siebie jakoś tak naturalnie bardzo. I Andrzej Poniedzielski z Elą Adamiakową pewnie przyjedzie bo też w Wigrach zakochani. I prześmiewca Staszek Tym, który tu dom postawił i patrzy jak my wszyscy na to od milionów piękno ...lat milionów.
 

Coraz częściej tu mnie ciągnie ...tu uciekam bo gdzie na codzień, tam mnie goni czas i rozpaczliwie pyta, stawia coraz więcej pytań, na które nie mogę znaleźć jeszcze odpowiedzi. Patrzę coraz bezradniej, jak mijają miesiące i lata, dziesiątki lat od tych pięknych wydarzeń na które tak bardzo czekałem, a po których nie pozostał najmniejszy ślad. Dlatego tu mnie gna bo w tej ciszy znajduję naprawdę ukojenie. To Piękno trwa ...nie zdradza ...i zawsze nagradza cierpliwie. A wieczorem po spokojnym dniu ...zasłuchany w ciszę zatoki ...często już sam (bo tak pragnę) czekam jak na granicy zmierzchu przychodzą chwile, może coraz częściej niż dawniej, że daje o sobie znać szczególna tęsknota. I tu z zacienionych kątów oświetlonych skąpo blaskiem świecy w słoiku wychodzą, ożywają zamarłe w ciągu dnia opowieści ...łasić się zaczynają odrzucane albo zapominane tematy, na które dniem nie ma czasu i ochoty. Zlatują się na powrót zdania zapomniane, przychodzą najbliżsi Ci których już dawno niema....Przychodzą nieśmiało ze swoich brzegów milczenia pełnych...
To po to tam uciekam!
 

 

Bo to, uciekamy i ciągle tam gdzieś nas gna z wnętrza dochodzący chyba jednak niepokój - potrzeba spełnienia swego życia, gna nas po bezdrożach naszego losu no i świata. Czyni człowieka wagabundą ale też troszeczkę misjonarzem chyba. Rozgwieżdżone niebo i samotność nadaje temu procesowi stan wyjątkowy ...poddawany wielu próbom, próbom szczególnie miłości i nienawiści ...tak naprzemian i ciągle. Ale jednak zwycięża miłość. I zdarza się przeżyć uniesienie, które samo w sobie jest człowieczym śpiewem duszy naszej niesionym z pragnieniem, aby ciągle iść i iść, dotykać tajemnic jeszcze nie dotkniętych. I zdobywać nowy szczyt! Szczyt tęsknoty naszej i tęsknoty ludzkiego wędrowania. A wpisanego w Wolność. I tylko marzę, że po mnie gdzieś zostanie ślad, wśród tysiąca, milionów innych odciśniętych na tej ziemi. To po to tam uciekam chyba. To tylko tu przychodzą, jakby zawstydzone - Wspomnienia - przystając wpół drogi, czekając na zaproszenie. Nie na wskazanie drogi ...one wiedzą jakimi traktami wędrować. One czekają na moją zgodę tej Prawdy że wędrować powinny i że chcemy tego bardzo. I one tam przychodzą. Przysiadają w ciemnych kątach jak bezdomne gołębie, oczekujące okruszyn ciepła. Patrzą jak zza szyby i szukają oczu, aby w nich odnaleźć odbicie samotności. To zrozumiałe w tych swoich eskapadach i dlatego tu mnie gna ...bez tego już prawdziwie żyć nie mogę. Dlatego pewnie tu uciekam tak często.

15 czerwca 2007r.

<<   ]   >> ]