Jeżyk w mieście
Pewien jeżyk miał sporo
starych igieł na grzbiecie.
Wybrał się letnią porą,
by je sprzedać w powiecie.
W mieście spotkał się z krawcem.
Siedział w parku na ławce.
Jeszcze zimą szył szuby
ludziom ze wsi i miasta.
Skoro igły pogubił,
zamknął zakład i basta!
- Jeżu, jak to cudownie,
że masz igły na sprzedaż!
Już otwieram pracownię!
Skończona moja bieda!
Igły obejrzeć muszę,
skoro chcesz mi je sprzedać.
E, w twych igłach brak uszek,
nici nawlec się nie da.
Do szpitala jeż migiem
ruszył. Słyszał od kawek,
że używa się igieł
również i do strzykawek.
Już lekarzy tłum wielki
zebrał się w jednej chwili.
Oglądali igiełki
i głowami kręcili.
Jeden rzekł z nich: - Jeżyku,
takich igieł nie można
używać do zastrzyków.
Żadna z nich nie jest drożna!
Powracał z miasta jeżyk,
już i głodny, i słaby.
Szewc wychylił się ze drzwi.
- Igły? Ja mogę nabyć!
Odpocznij sobie tutaj,
bo masz drogę daleką! -
rzekł i igły do buta
powbijał zamiast ćwieków.
Franciszek
Kobryńczuk
|
|
|
|
|
|
|
|
|