Jesienny poemat

U nas już jesień, Ojcze Święty!
W parku umilkły śpiewy ptasie.
Polski łan zboża dawno zżęty.
Zieleni się ozimin zasiew.
Świeży chleb pachnie letnim żarem.
Hostia w ołtarzu z ziaren młodych.
I nawet nasze troski stare
zmienia na radość rytm przyrody.
Tlą się korale jarzębiny
w zachodnich zorzach października.
Poranek nici pajęczyny
kroplami rosy poprzetykał.
Ciągną przyczepy, na nich łodzie,
ci, co oddali serce wodzie.
Z Mazur wracają, z Czarnej Hańczy,
z Wigier, gdzie trzcina słońce niańczy.
Ciągną się z nimi klucze ptasie
hen, na południe. Idzie zima.
Na Suwalszczyznę i Podlasie
powraca polski, zimy klimat.

U nas indeksy już rozdano.
Przybył po wiedzę nowy rocznik.
My tu stajemy co dzień rano
radośni, znowu o rok młodsi.
Cieszą się żacy swą urodą,
którą obdarza los ich życie.
Wierzymy, że ta ludzka młodość
Boga lustrzanym jest odbiciem.
Naszej młodości nie dogonisz.
Została w wiosnach i jesieniach,
w welonach wiśni i jabłoni,
w lekach na smutki i cierpienia,
w październikowym tli się złocie,
w uschłych marzeniach i tęsknocie.

U nas już jesień, Ojcze Święty,
Taka słoneczna, taka polska.
Ten nad Warszawą czysty błękit
z tamtego września nam pozostał,
lecz bez żelaznych, czarnych ptaków.
Zupełnie inne jest dziś niebo.
Wiara się budzi wśród Polaków.
Zgoda jest naszą znów potrzebą.

Sprzątamy wreszcie dom ojczysty.
śmieci wad naszych wyrzucamy.
Wzniecamy ducha, który wystygł,
gdy zostaliśmy znowu sami.
Tytanów słowa nam potrzeba,
gdy słów za dużo, czynów mało.
Patrz, Ojcze Święty, na nas z nieba,
by słowo czynów zmartwychwstało.
Wierzymy szczerze, że Duch Boga,
któregoś wtedy był zaprosił,
stanie na naszych polskich drogach,
Kraj życiodajnym deszczem zrosi.

Nikt nie przesadza starej gruszy,
bo nazbyt długie ma korzenie.
Zmarnieje szybko w czasie suszy.
Wiatr ją przewróci byle tchnieniem.
To my jesteśmy owym drzewem,
od wieków jednym organizmem.
Tu nasza praca. Tutaj śpiewem
wielbimy Boga i Ojczyznę.

U nas już jesień, Ojcze Święty!
Zaduszki - piękne, jak co roku.
Nastrój poważny, chociaż smętny.
Spływa na groby dziwny spokój.
Rodzi się z tymi święta bliskość,
których już dawno wśród nas nie ma.
Raz jeden w roku to zjawisko
ciszy cudowny gra poemat.
Nad mijającym ciągle światem
przystanąć każe nam zaduma.
Wiesz, Ojcze Święty, tak naprawdę,
my nie wierzymy, żeś nam umarł.
W pacierzu naszym jedno zdanie:
"Wierzymy w świętych obcowanie"
upewnia nas, że między Tobą
i nami ciągnie się nić więzi,
że idziesz z nami teraz obok,
gdy ócz nie mamy na uwięzi.

U nas już jesień, Ojcze Święty!
Miną październik i Zaduszki.
Wnet przywitamy się z adwentem,
gdy Matka Boska na pieluszki
będzie ciąć polskie babie lato.
Ona w kapliczkach da nam za to
majową wiosnę, zbóż wzrastanie,
a naszym żakom - zakochanie -
miłość najpierwszą i najdroższą.

Idzie już grudzień w mrok bogaty.
Będą ligawki na Mazowszu
zwoływać ludzi na roraty.
- Sprawiedliwego spuście chmury!
będziemy prosić. I się stanie,
że się narodzi Zbawca, który
ojczyźnie przyniósł zmartwychwstanie.

Będą stajenki w całej Polsce
Ty Ojcze z nami przy nich staniesz.
Będziemy śpiewać Matce Boskiej
o Jej Syneczku, że maluśki,
od rękawiczki wręcz nie większy.
Będziemy nucić: - Uśnij, uśnij,
na polskim sianie nasz Najświętszy!

Ile się jeszcze zdarzyć może
nim Narodzenie przyjdzie Boże!?

Ty Ojcze przez okienko w niebie
takie, jak miałeś w Watykanie,
widzisz nasz plac i lud w potrzebie.
Uproś u Pana, gdy się stanie...,
to niech się stanie wśród nas ZGODA!
Dodaj nam siły, Ojcze, dodaj,
byśmy ojczyzny krwią zdobytej
tej wymodlonej nocą w łagrach -
naszej najświętszej Rzeczpospolitej -
nie utracili. By nie targał
snów naszych dzieci straszny widok
strzałów w tył głowy, więźniów kaźni,
zagłady Żydów i Nieżydów.
Niech Pan pozwoli żyć w przyjaźni!

Franciszek Kobryńczuk


 

 



 

 

Poprzednia strona ] Spis ] Następna strona ]

Zapraszam na podobne strony... Ewa Białek

  

Powyższy tekst jest własnością jego twórcy,
na stronie tej został zamieszczony w celach edukacyjnych za zgodą autora.