W Puszczy

O świcie na saniach
do Puszczy wiózł słońce
i ziarno, i siano
czerwcowe pachnące.
Zatrzymał swe konie
na białej polanie
i ziarna wziął w dłonie,
i krzyknął: - Śniadanie!
Z gałązek sfrunęły
puszczańskie śpiewaki.
Dzióbały ziarenka
jak jakieś przysmaki.
Dzióbały zgłodniałe
ziarenka i słońce
i w górę wzleciały
do Puszczy na koncert.
Przybyły rogate
jelenie i sarny,
i łosie, i żubry
o kształtach mocarnych.
Oj, smaczne to siano
musiało być dla nich,
bo szybko zniknęło,
zostało dno sani.
Wypchały swe nozdrza
słonecznym upałem.
Pomknęły do Puszczy
galopem i cwałem.
Wiatr siana źdźbła rozniósł
na wszystkie, hen strony.
To dla tych nieśmiałych,
dla biednych, spóźnionych.
On został na saniach.
W krąg drzewa policzył.
- A któż to ten człowiek?
- To dobry leśniczy!

Franciszek Kobryńczuk

 

 

Poprzednia strona ] Spis ] Następna strona ]

Zapraszam na podobne strony... Ewa Białek

  

Powyższy tekst jest własnością jego twórcy,
na stronie tej został zamieszczony w celach edukacyjnych za zgodą autora.