~
Koza Amalteja ~
Ojciec Zeusa miał imię Kronos,
a matka Reja. W tamtejszej wierze
byli bogami Greków. Wróżono,
że któreś z dzieci kiedyś zabierze
tron Kronosowi. Dlatego tenże
swoje potomstwo, wnet po porodzie,
połykał jakby był wielkim wężem,
po jakimś strasznym, odwiecznym głodzie.
Połknął pięcioro. Zeus następnym
miał być, lecz matka w becik ubrała
tym razem kamień. W czynie podstępnym
mężowi, żeby połknął, podała.
Z dziecięciem zbiegła na ziemię Reja
na Kretę – wyspę z ludnością grecką.
Nimfom w opiekę, w przepięknych kniejach,
na wychowanie oddała dziecko.
A żyła koza tam Amalteja
To od niej nimfy bożkowi mleczko
dawały jak tę boską ambrozję,
którą, jeżeli w życiu swym kto zje,
bogiem się staje i nie umiera.
Młodzieniec Zeus pod nimf nadzorem
rósł w mądrość wodza i sił nabierał,
by stoczyć walkę z ojcem potworem.
Koza z dnia na dzień, jak każdy człowiek,
z winy starości traciła zdrowie.
W końcu wydała ostatnie tchnienie.
Zeus odłamał jej róg na głowie
i oddał nimfom, jak dziękczynienie
za wychowanie, czujność i troskę,
za to dzieciństwo zaiste boskie.
Powiedział do nich: - Ten róg w przyszłości
tym się napełni, czego wam będzie
potrzeba w życiu, gdziekolwiek, wszędzie.
To dar ode mnie - róg obfitości,
nie zawiedzionej każdej nadziei,
kielich dobroci – róg Amaltei.
A skórę z kozy sobie zatrzymam.
Będzie mi w życiu za puklerz służyć,
bo się nie będą jej strzały imać
w czas każdej z wrogiem bitewnej burzy.
Ta skóra – tarcza – wnet mi się przyda.
To będzie moja tarcza - egida.
Przed bitwą ojcu środek wymiotny
nakazał matce swej podać skrycie.
Gdy on go zażył, w bólach okropnych
wyrzucił z siebie... – Kogo, myślicie?
Potomstwo swoje: Demeter, Herę,
Hestię, Hadesa i Posejdona!
Zeus w tej walce gromów baterii
użył, by ojca swego pokonać.
A po zwycięstwie swoje rodzeństwo,
za trud i pomoc w walce, za męstwo,
każdego hojnie obdarzył tronem
ministerialnym, a siostrę Herę
wziął sobie nawet za swoją żonę,
czego żałował, roniąc łzy szczere.
Franciszek
Kobryńczuk
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|