Chociaż
w święta
Bożego Narodzenia
tak chętnie podkreślamy
ich
rodzinny charakter,
mimo to w zastraszającym tempie
przybywa
na naszych oczach ludzi,
którzy do wigilijnego i świątecznego
stołu,
nie mają tak naprawdę z kim zasiąść.
Bo okazuje
się, że ktoś wyjechał do pracy za granicę,
córka z zięciem
odpoczywa w ciepłych krajach,
inni zapomnieli zaprosić na
Wigilię babcię,
o dziadku wiadomo tylko, że od lat jest
bezdomny…
Można by mnożyć podobne przykłady, sęk w tym:
jak rozwiązać tego typu smutne problemy?
Ludziom na
pewno żyje się obecnie coraz trudniej,
a narastająca
samotność – najczęściej zapłakana
– cicho
siedzi w czterech ścianach wymarzonego kiedyś M 3.
Samotność
zawsze była trudna i przykra dla człowieka,
ponieważ w jego
naturze jest nade wszystko
bycie z kimś i dla kogoś.
Tym
bardziej odczuwalna jest ona
w wyjątkowych momentach ludzkiej historii,
gdzie pragnienie posiadania obok siebie drugiej osoby,
jeszcze bardziej wzmaga nie tylko tęsknotę,
ale i ból,
który tak trudno ukryć przed samym sobą.
Dlatego chleb
krojony w samotności
w bożonarodzeniowym czasie,
choćby
pochodził z najlepszej piekarni,
smakuje rzeczywiście gorzko, a odgrzewany barszcz,
już dawno zatracił swój świąteczny aromat.
No może jeszcze karp w galarecie wytrzyma do Sylwestra,
a potem? Już nowy rok i nowe nadzieje, że będzie lepiej,
że może wreszcie ktoś powróci, ktoś kogoś przeprosi.
Może obudzi się jakieś sumienie
i zaprosi na
następne święta do siebie?
W Boże Narodzenie widać
najmniej mają do powiedzenia ryby
i zapomniana samotność. A
przecież święta są dla wszystkich,
bowiem sam Bóg
nawiedził ziemię,
aby swoją światłością rozproszyć każdą
ciemność.
Gwiazdy na niebie, śpiew kolęd i biały opłatek
nie mogą być pustymi rekwizytami podtrzymywanej
tradycji,
ale wyrazem ludzkiej miłości i wiary.
Dlatego, jeśli nie zdążyłeś
tym razem
ze świątecznymi życzeniami i zaproszeniem,
to
przynajmniej adorując Boże Dzieciątko,
wczuj się przez
chwilę w rolę samotnej osoby
i pomyśl, co by było gdyby,
mimo iż ubrałeś piękną choinkę,
kupiłeś najlepsze
smakowite potrawy, przygotowałeś prezenty,
z niecierpliwością
nasłuchując dzwonka,
a tu i tak nikt nie zapuka do drzwi, a
w betlejemskiej stajence twojego serca
zrobiło się jakoś
dziwnie zimno i chłodno.
Jedynie znów zwierzęta zrozumiały,
że wydarzyło się na ziemi coś niezwykle ważnego.
Nie bacząc
na trud i niewygodę,
otoczyły razem Nowonarodzonego Boga tak
jak umiały,
najprostszą, ale wdzięczną miłością.
Przecież tak niewiele potrzeba, aby pojąć,
iż wspólnie łatwiej
dostrzec jest na niebie pierwszą gwiazdę,
zwiastującą Dobrą
Nowinę i chwile szczęścia.
| |
| | |
| |