Tata...
...jest od
wszystkiego, od czego nie jest Mama.
Jest
mniej wylewny w okazywaniu uczuć.
Owszem, bierze
na kolana,
pogłaszcze po głowie,
pocałuje w czoło.
Tata jest od wymagania
i dawania wskazówek.
Tata, równa się kwestie zasadnicze.
Bywa ostateczną wyrocznią w sporach,
do której odwołuje się Mama...
Tata jest od
sanek, roweru i od choinki.
Tata jest od zabijania karpia,
naprawiania nieszczelnego kranu,
wędzenia szynki.
Tata jest od
"inauguracyjnych" mów okolicznościowych.
Pierwszy sięga po opłatek bielusi
jak śniegi niegdysiejszych zim.
Tata jest od sprawdzenia zeszytów,
czystości nóg w łóżku...
Tata jest do
wytłumaczenia,
że być dorosłym,
to nie cezura zapisana
w dowodzie osobistym.
Tata służy do pobierania nauk
dobrego wychowania
i poprawności relacji z płcią odmiennie piękną.
Tata czasami zawstydza.
Ale czyni to dla dobra ludzkości,
której się wydaje, że posiadła była całą wiedzę
o złożoności świata i okolic.
Tata recenzuje ów stan wiedzy.
Robi to w intencji uchronienia
przed towarzysko obyczajowym blamażem.
Tata dba, by w porę przestać się "mazać",
że nie przystoi, że wstyd.
Tata powiada:
ja w twoim wieku ...
A kiedy już jesteśmy w wieku Taty,
mamy nieodpartą ochotę Go zacytować
niczym klasyka
w rozmowach z własnym dzieckiem.
Tata kocha. Bardzo kocha,
choć okazuje to mniej ochoczo niż Mama.
Tata też płacze.
Płacze "do środka". Nie na zewnątrz.
Tata powiada:
powiem ci więcej jak dorośniesz.
I nie musi.
Życie to "więcej" przynosi samo.
Bez pytania o zgodę,
nieproszone o nauki, daje w kość.
Tata mógłby powiedzieć:
a co, nie mówiłem?
Ale nie robi tego.
Przeżywa z nami. Na swój sposób.
Tata taki jest. Taki pozostaje.
Na zawsze.
Z czasem już tylko w pamięci...
|