Myszy
Zimą w czasie nocnej ciszy
rozmawiały z sobą myszy,
wnuczka z babcią: - Babciu, dzisiaj
wykształcona młodzież mysia
zatrudniona jest w uczelniach,
szkołach, biurach i czytelniach
na etatach asystentek.
Mysz pracuje dziś z docentem,
siedząc z nim przy komputerze.
Pracy tej jej nie odbierze,
kryzys, wojna, kot lub sowa.
Z myszy siła dziś fachowa.
- Wnusiu droga, ja za stara,
żeby się nauką parać,
albo tkwić przy komputerze.
Ja komórki i spichlerze
znam od piwnic aż pod stropy.
Wiem, gdzie są pszeniczne snopy.
- Ale, babciu, to jest kradzież!
Gdy się rolnik do snu kładzie,
pracą swoją w dzień znużony,
myszy mu plądrują plony.
- Droga wnusiu, ty masz rację,
ale rolnik ma dotację
teraz z Unii za te straty
i jak był, tak jest bogaty.
Bóbr zaś większą czyni szkodę
i od Unii ma nagrodę.
On jest gryzoń, my gryzonie.
Niech więc prawa nie zawłaszcza!
Myszy winny, polne zwłaszcza,
być jak bobry, też chronione.
- Może, babciu, jestem w błędzie.
Może równość w prawie będzie.
- Wnusiu, każda dzisiaj myszka
ma się modlić do Franciszka.
On jest świętym od przyrody,
wiatru, gleby oraz wody.
Jego słucha Pan Bóg dobry.
On wyprosi nam przywilej
taki, jaki mają bobry,
z których każdy jak król żyje.
Franciszek
Kobryńczuk
|