Wesele we wsi Króle
Z Ciechanowca szedł, kicając,
do wsi Króle pewien zając.
Miał w zamyśle plany pewne
pojąć w wiosce tej królewnę.
Wracał z wioski Króle zając,
łezkę żalu połykając.
- Ni królewna, ni też księżna
mieć nie chciały mnie za męża.
- Nie, nie wyjdę za biedaka,
za zająca, za szaraka!
Wolę żyć jak stara ciotka,
niźli wyjść za tego kmiotka.
Z Ciechanowca do wsi Króle
królik szedł, by znaleźć żonę.
Do królewny jednej czule
rzekł, odwiódłszy ją na stronę:
- Weź za męża mnie, królewno!
Dam ci miłość moją wieczną,
co gra w sercu moim wewnątrz
nutką rzewną i serdeczną.
We wsi Króle rżnie harmonia.
Gości wita w progu sieni.
To weselna ceremonia!
Królik się z królewną żeni.
Mówi wrona na sztachecie
do kukułki, drwinę tając:
- Słuchaj, kumo, królik przecież
jest też biedny jak ten zając.
A kukułka: - Twe twierdzenie
ma zupełnie mądry wątek.
Jednak czasem pochodzenie
jest ważniejsze niż majątek.
Franciszek
Kobryńczuk
|