Sóweczka
zwyczajna
Jest najmniejszą w kraju sową,
krępą w sobie, z małą głową
z szlarą słabo zaznaczoną.
Brąz jest tłem jej upierzenia,
w którym jak ogniki płoną
żółte prążki. Biel w odcieniach.
kropkowana strój napawa
i szeroki tworzy krawat.
Żółte oczka, a brwi białe,
opierzone nogi całe.
Ogon długi. W różne strony
rusza nim ptak podniecony.
Głos tak cienki ma, że skalę
słyszalność już przekracza.
Te dźwiękowe ultra-fale
nie dochodzą do słuchacza.
Sowa ta ma drozda wielkość.
Małych ptaszków śpiewających
jest gorącą wielbicielką.
Kiedy dają w maju koncert,
bezszelestnie spada z góry
i je zjada z apetytem.
Jest po prostu bez kultury,
nawet więcej – jest bandytą.
Oj, sóweczko, jest zwątpienie,
czy by ci Jan ksiądz Twardowski
dał, niecnoto, rozgrzeszenie
za to, że mu zjadasz drozdy
i sikorki, i rudziki,
zięby, szpaki i słowiki,
grubodzioby i dzięcioły,
rozrywając je na poły.
Módl się i pokutuj w ciszy!
Zostaw ptaki! Zjadaj myszy!
Franciszek
Kobryńczuk
|