Włochatka
zwyczajna
Jest włochatka małą sową,
mniejszą nawet od gołębia,
z wielką względem ciała głową.
Szarość z bielą się zazębia
w stroju jej i w krągłej szlarze,
kiedy siedzi na konarze.
Ma mieszkanie po dzięciole,
które wykuł jej w mozole.
Za dnia w dziupli siedzi cicho,
by jej nie spotkało licho,
którym kuna jest bez serca,
znany w puszczy mięsożerca.
Słabo widzi w dziennej porze
barwny, jasny świata obraz.
Jest w widzeniu bardzo dobra,
gdy noc w szarym jest kolorze.
Na siatkówce sów i lelków
liczba czopków jest znikoma.
One są na barwę wszelką
i na jasność wyczulone;
zaś pręciki są w mnogości.
One są odpowiedzialne
za widzenie skal szarości
nawet w nocy idealnej.
Czopki, także i pręciki,
to komórki - receptory.
Ich włókienka, jak druciki,
na mózgowe wiodą tory
wizualne barw wrażenia
oraz jasność pól widzenia.
Przed włochatką w czasie toków
nie wyczynia partner skoków,
jakichś tańców. - Pu, pu!- woła
po czym, jako prezent składa
przed nią coś, co lubi jadać,
co na sowich bywa stołach,
a więc myszy lub nornice.
Nie są to już tajemnice,
że do serca przez żołądek
trafiać, to jest sów rozsądek.
Franciszek
Kobryńczuk
|