Na zawsze i na wieczność
Był chyba maj, park na Grochowie,
w słoneczny dzień zobaczyłem cię:
tańczyłaś boso, byłaś jak natchniona,
a po chwili zaczął padać deszcz...
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje,
wszystko znikło, byłaś tylko ty.
stałaś w tęczy, jak zaczarowana,
świeciło słońce, a z nieba padał deszcz.
Tyle samotnych dróg
musiałem przejść bez ciebie,
tyle samotnych dróg
musiałem przejść, by móc
odnaleźć ciebie tu.
I wtedy padał deszcz...
Nasze oczy wreszcie się spotkały,
jak odbicia zagubionych gwiazd,
byłaś blisko, wszystko zrozumiałem...
Kto odejdzie, zawsze będzie sam.
Na zawsze i na wieczność
uczyńmy z życia święto,
by będąc tu przez chwilę,
wszystko zapamiętać.
Nasza droga
nigdy się nie skończy,
a kto odejdzie,
zawsze będzie sam.
Tyle samotnych dróg
musiałem przejść bez ciebie,
tyle samotnych dróg
musiałem przejść, by móc
odnaleźć ciebie tu.
I wtedy padał deszcz...
Wtedy padał deszcz...
Tyle samotnych dróg
musiałem przejść bez ciebie,
tyle samotnych dróg
musiałem przejść, by móc
odnaleźć ciebie tu.
Wilki
|