Chcecie bajki?

   ...oto bajka

 
Komfort życia zależy od nas samych...

      Puchatek przebudził się ze słodkiego, cieplutkiego, zimowego snu...
W Chatce było zimno, bo w kominku wygasło chyba jeszcze późną jesienią.
Słoneczko raźno świeciło przez brudne szybki chatki, rzucając wesołe „zajączki” na wygniecioną pościel w puchatkowej gawrze... Wylegiwał się Puchatek przez dłuższy czas pod nagrzaną kołderką i gapił się na te „zajączki” dość bezmyślnie... Misie budzą się naprawdę niezwykle powoli!
      Puchatek zdziwił się niepomiernie kiedy zadzwonił budzik w telefonie komórkowym... Przypominał sobie chyba, że nastawiał budzik... ale nie pamiętał dokładnie jak... Budzik był nastawiony na południe dnia 21 marca, czyli na Pierwszy Dzień Wiosny...
      Zanim Puchatek wygrzebał się z gawry, zaczęły mu się przypominać zimowe sny... o Centrum Handlowym, o ugrzęźnięciu w tunelu... o Miss Piggy wreszcie... Dziwne to było, bo Misie, jak wiemy bardzo rzadko zapamiętują sny. Na koniec tych przypominań, Puchatek nie wiedział już zupełnie co było jawą, a co snem... Powziął więc jedynie słuszną decyzję odwiedzenia Spiżarni przed dalszymi dywagacjami.
                                         
      Cóż to za trafna decyzja była! Ku wielkiemu zaskoczeniu Puchatka, Spiżarnia była pełna przeróżnych cudowności! Przez moment zdawało mu się, że jesienią wynalazł wreszcie samoodnawialną półeczkę! Okazało się jednak, że to tylko jego internetowe zamówienia zostały zrealizowane co do joty.
      Pomimo banalnego wyjaśnienia, zadowolony był jednak niezmiernie. 
No tak... nie otworzył jeszcze kopert w wyciągami bankowymi!. Kilka słoiczków wystarczyło do osłodzenia chwili przeglądania tych wyciągów...
Potem Puchatek wylazł leniwie przed chatkę, i począł kontemplować wszelkie objawy nadchodzącej wiosny.
      Od dnia zmiany czasu zimowego na wiosenny [zwany nie wiadomo dlaczego „letnim”] Puchatek przesiadywał całymi dniami na pagórku za chatką i gapił się na samochody gnające jakby na oślep po autostradzie... To dość głupawe zajęcie, o ile w ogóle można to nazwać „zajęciem”... Szczerze powiedziawszy, Puchatek po prostu lenił się straszliwie! Lenistwo to rozkoszne zajęcie, ale... Codziennie wieczorem dopadały go wyrzuty sumienia spowodowane tym totalnym nieróbstwem, ale szybko tłumaczył sobie, że to tylko „przesilenie wiosenne”... krótka wieczorna wizyta w Spiżarni sowicie zaopatrzonej przez Centrum Handlowe jeszcze bardziej poprawiała jego samopoczucie, więc spał spokojnie.
                                             
      W miarę jednak, jak słoneczko każdego kolejnego dnia górowało coraz wyżej nad horyzontem, Puchatka ogarniała coraz większa nostalgia... Sam nie wiedział, czego mu tak naprawdę brakuje, ale czegoś mu brakowało bez wątpienia! Lenił się więc Puchatek jakby z coraz mniejszym entuzjazmem... A codzienny, wieczorny słoiczek miodu coraz mniej pomagał na ten ubytek entuzjazmu...
      Któregoś dnia Puchatek, [sprawdziwszy ponownie wyciągi bankowe!] wybrał się znowu do Centrum Handlowego...
      Czujny Czytelnik zapewne pomyśli, ze Puchatek miał nadzieję spotkać może Miss Piggy... albo jakąś inną atrakcyjną pannę... ale nie! Wyruszył na tę wyprawę zupełnie, najzupełniej bezmyślnie. Po prostu znudziło mu się siedzenie na pagórku.
      Tunel tym razem nie sprawił mu najmniejszego kłopotu, po zimowym śnie Puchatek miał sylwetkę chrząszcza badylaka... [nieobznajomionym z entomologią Czytelnikom wyjaśnimy, że to niezwykle szczupły chrząszcz :-)] 
      Łaził Puchatek bezmyślnie po markecie i jakoś nic mu nie przychodziło do głowy... właściwie nie chciał nic kupować, bo przecież niczego nie potrzebował... 
      Oczywiście, zmęczył się szybko tym łażeniem i dość szybko wylądował w barku... Tym razem nie było tam prawie nikogo... jakieś dwie studentki tylko siorbały w kącie coś przez kolorowe słomki...
      Przy kieliszku czerwonego merlota Puchatek pogrążył się w roztrząsaniu dylematów egzystencji... Zastanawiał się nad szczęściem... Nie musiał bardzo długo rozmyślać, żeby dojść do konstatacji, że nieszczęśliwi są najczęściej ci, którzy jakoś szczególnie gorączkowo tego szczęścia poszukują...
      Ta myśl sprawiła, że Puchatek poczuł się dość komfortowo... przecież [tak sobie pomyślał] on, Puchatek, nigdy nie gonił szczególnie za jakimś tam szczęściem. Żył po prostu tak jak mu wypadło, i z tego życia czerpał bardzo wiele radości. Szczególnie wtedy, kiedy mógł się pogrążyć w rozmyślaniach...
      Puchatek zawsze był przekonany, że komfort życia osiąga się wtedy, kiedy „dusza dogania ciało”... Dlatego nigdy nigdzie się nie spieszył, żeby jego dusza zadyszki nie dostała. :-)
                                           
      Zamówił sobie soczek z czarnej porzeczki i popijając go leniwie, doszedł też do następnego odkrycia egzystencjalnego... komfort życia zależy od nas samych, a szczęście... no tak, szczęście zależy najczęściej od tych innych.
      Po tej konstatacji, Puchatek zapłacił rachunek i poszedł do chatki wyspać się przed weekendem. Kiedy zasypiał pod kołderką przyszła mu do Małego Rozumku jeszcze jedna odkrywcza myśl...„brak szczęścia to nie jest żadne nieszczęście!”. 
      No i zasnął słodko...

wybierz

   ...obrazek

 
  • spis bajek
  • bajka 1
  • bajka 2
  • bajka 3
  • bajka 4
  • bajka 5
  • bajka 6
  • bajka 7
  • bajka 8
  • bajka 9
  • bajka 10
  • spis bajek