Nigdy nie wiadomo z Kim zderzymy się w drzwiach...
Puchatek dość długo tkwił uwięziony misiowatym brzuszkiem w ciasnym tunelu dla
Żab i Innych Małych Zwierzątek... Kiedy latarka na diodach już zaczęła blednąc,
[a przecież baterie wystarczają na baaaaardzo długo] Puchatek poczuł się
Naprawdę Głodny...
Brzuszek już przestał być misiowaty w najmniejszym stopniu..
Puchatkowi nawet udawało się chwilami to, co nie udawało się nawet podczas hołubców w dżungli... udawało mu się wciągnąć brzuszek!
I nagle olśniła go odkrywcza myśl, że ta [dość przymusowa, przyznajmy] dieta, to droga do upragnionej wolności! Podjął więc heroiczną decyzję kontynuowania diety, w czym pomógł mu fakt, że plecaczek i tak był kompletnie
pusty...
Po następnych dwóch dniach wciąganie brzuszka stało się dziecinne łatwe, ale pomimo to, misiowi nie udawało się uwolnić z tunelowej pułapki...
I wtedy nastąpiło następne olśnienie! [Puchatkowi olśnienia nie przydarzały się zbyt często...] Wpadł na pomysł, aby odpiąć i zdjąć z grzbietu plecaczek!
Myśl okazała się zbawienna!
Potem już bardzo łatwo, ciągnąc plecaczek za sobą Puchatek wypełzł z tunelu i trafił wprost w feerię świateł i urzekającej muzyki płynącej z dyskretnie rozmieszczonych głośników... Wszedł niemal wprost do hallu
Galerii Handlowej...
Nieco oszołomiony, i [co tu ukrywać... był po prostu głodny...] rozglądał się dość bezradnie dookoła, nie wiedząc zupełnie, co ma dalej robić. Misiowatym noskiem zwęszył upojny zapach rozgrzanego miodu !! Zupełnie bezwiednie podążał za tym zapachem...
I wtedy …. Zderzyli się w drzwiach.
Oczywiście, gdyby to była inna sytuacje,
Puchatek ustąpiłby pierwszeństwa Kobiecie... ale to nie była „normalna sytuacja”!
Puchatek był GŁODNY] . Miss Piggy zresztą też była głodna, bo nie jadła niczego od co najmniej
godziny...
No więc zderzyli się w tych drzwiach, i dopiero wtedy zauważyli wzajemnie swoje istnienie. Spojrzeli sobie w oczy, najpierw ze złością... ale już po sekundzie, oboje dostrzegli tę bezdenną przepaść łaknienia w źrenicach... To ich zbliżyło w mgnieniu oka.
Puchatek , jako pierwszy [no... przecież był gentlemanem!] odzyskał przytomność umysłu... przeprosił najuprzejmiej, jak tylko potrafił i od razu zapytał nieśmiało, czy
MP nie zechciałaby mu towarzyszyć przy posiłku.
Trzeba w tym miejscu jasno powiedzieć; entuzjazm z jakim
Miss Piggy przyjęła to zaproszenie, obudził w Puchatku niejasne i niezrozumiałe poczucie niepewności...
W czasie kolacji, [bo zapomnieliśmy nadmienić, że był to już wieczór... - nie wiadomo zresztą który, bo w tunelu
Puchatek stracił rachubę dni...] , no więc w czasie kolacji
Miss Piggy oczarowała Puchatka bez żadnego trudu... wystarczyło, że była radosna , rzucała przeciągłe spojrzenia prosto w oczy i
[oczywiście] mrugała rzęsami.
Misie, jak to wiadomo wszystkim [oprócz nich samych oczywiście!] , są niezwykle wrażliwe na mruganie rzęsami. A już zupełnie skumulowało oszołomienie
Puchatka to, że Miss Piggy zamówiła to samo co on... suflet w miodzie z migdałami...
Jesteśmy niezwykle ciekawi, jak też mogło zakończyć się to
spotkanie... tak bardzo przypadkowe, a jednocześnie tak bardzo znaczące dla
Puchatka...
Od Krewnych-i-Znajomych-Królika , którzy, jak wiadomo rezydują niemal na stałe w
Galerii Handlowej, więc wiedzą co i
jak... dowiedzieliśmy się tylko tyle, że Miss Piggy zjadła wszystko, i do tego o wiele szybciej, niż
Puchatek... Potem Puchatek zapłacił kartą kredytową [podobno okazała się bez pokrycia, ale my w to nie wierzymy!].
Niestety, odrażający nałóg nikotynizmu wygnał
Narratora tej opowieści na
parking... i w ten sposób straciliśmy naszych bohaterów z oczu...
[To najlepszy dowód na to, jak wielkie szkody dla bajkopisarstwa wyrządza tzw. „polityczna poprawność”...]
Na szczęście, Puchatek jest tak znacząca postacią, że niewątpliwie pojawi się
niebawem... Niewykluczone, że powrócił do obyczaju zapadania w sen
zimowy... Mamy tylko obawy, że Miss Piggy nie byłaby tym zbyt
zachwycona...