|
On szedł w spiekocie dnia
I w szarym pyle dróg,
A idąc uczył kochać
i przebaczać.
On z celnikami jadł,
On nie znał, kto to wróg,
Pochylał się nad tymi,
którzy płaczą.
Mój Mistrzu,
przede mną droga,
Którą przebyć muszę
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie,
Których kochać trzeba
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
niełatwo cudzy ciężar
Wziąć w ramiona
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko,
Jeśli będziesz ze mną
zawsze Ty.
On przyjął wdowi grosz
I Magdaleny łzy,
Bo wiedział co to kochać
i przebaczać.
I późną nocą On
Do Nikodema rzekł,
Że prawdy trzeba pragnąć,
trzeba szukać.
Mój Mistrzu,
przede mną droga,
Którą przebyć muszę
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie,
Których kochać trzeba
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
niełatwo cudzy ciężar
Wziąć w ramiona
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko,
Jeśli będziesz ze mną
zawsze Ty.
Idziemy w skwarze dnia
I w szarym pyle dróg,
A On nas uczy kochać
i przebaczać.
I z celnikami siąść,
Zapomnieć, kto to wróg,
Pochylać się nad tymi,
którzy płaczą.
Mój Mistrzu,
przede mną droga,
Którą przebyć muszę
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie,
Których kochać trzeba
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
niełatwo cudzy ciężar
Wziąć w ramiona
tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko,
Jeśli będziesz ze mną
zawsze Ty.
|
|